Gdzie żyły prawdziwe Elfy?

Zaznaczam, że artykuł nie jest mój (choć wprowadziłem kilka poprawek)

Oryginał pochodzi stąd: http://dragontn.blog.pl/2012/12/25/slowianszczyzna-%E2%80%93-krolestwo-elfow/

Artykuł zawiera dużo cytatów o Słowianach z kronik historycznych (głównie niemieckich).

Słowiańszczyzna królestwem Elfów?

„Cudze chwalicie swego nie znacie sami nie wiecie co posiadacie”

Kiedy zaczynamy zapoznawać się ze słowiańszczyzną, sposobem życia naszych przodków ich zwyczajami i wierzeniami wyłania się z tego obraz podobny do tego jaki znamy z opisów Elfich królestw w literaturze Fantazy. Słowianie tak samo jak i Elfy żyli w harmonii z naturą, kochali lasy, czcili przyrodę i kochali piękno. Podobna była również ich struktura społeczna, była to struktura rodowa. Żywiły ich lasy, które uwielbiali, chociaż rolnictwo i hodowla były co najmniej równie ważne jak łowiectwo. Uprawa roli nie przypominała jednak tej jaka znamy z innych kultur czyli rolnictwa wielkoobszarowego tylko raczej to co dziś nazwalibyśmy rolnictwem ekologicznym, pozostającym w harmonii z naturą, nie niszczącym środowiska. Głównie była to uprawa owoców i warzyw. Podobnie hodowla opierała się na niewielkich rozproszonych pośród lasów stad, nie powodując zniszczeń i zaburzeń środowiska typowych dla innych systemów agrarnych opartych na gospodarstwach wielkotowarowych.
Podobnie do Elfów Słowianie czcili życie, kochali pokój i słynęli ze swych przymiotów ducha jednak jeśli ktoś próbował wtargnąć do ich ukochanych lasów wówczas byli równie groźni jak Elfy, sam las walczył po ich stronie. „Niczego tak doskonale nie umieją, jak celnie strzelać i w każdy zamierzony przedmiot celnie ugodzić” – pisze o Słowianach Kamenjata w Xw.

Konstanty Porifirogenita (X w.) pisze o Słowianach południowych, że ich łodzie dla napastowania kogoś nigdy nie wypływają, chyba że ich ktoś sam zaczepił. Z opisu zaś cesarza Mauricjusa z VIIw wynika iż wojna ze Słowianami jest nader trudna ponieważ doskonale potrafią się ukrywać w przypadku ataku, tak iż nie sposób ich odkryć oraz atakować używając różnych forteli dlatego walka z nimi jest nader trudna. „Ich młodzieńcy są bardzo zręczni i zwinni, przeto przy zdarzającej się sposobności wypadają z znienacka na żołnierzy, tak iż wyprawione przeciw nim wojska nigdy wiele im nie zaszkodzą.”
„Wszystko lasami pokryte, przeto kto tylko wyprawę do ich kraju podejmie, musi się u samego wstępu zatrzymać”.

Na typową dla elfów dobroć i szlachetność przewyższającą inne ludy zwracali uwagę wszyscy opisujący słowiańszczyznę. Helmod poświadcza „Posiadają oni wiele cnót przyrodzonych. Są bowiem nadmiernie gościnni, a rodzicom swoim nadzwyczajna cześć wyrządzają. Nie ma też ani jednego ubogiego ani żebraka między nimi. Skoro bowiem którego choroba osłabi, lub starość sił pozbawi, oddają go pod opiekę spadkobiercy, a ten z największą ludzkością o niego ma staranie (…) nie masz w świecie gościnniejszego narodu od Słowian.”

Z kolei Adam z Bremy w XI w pisze: „Co do obyczajów i gościnności nie znalazłbyś narodu, któryby zacniejszym był i dobrotliwszym.”

Lew Mądry oprócz innych cnot słowiańskich wymienia wierność i wstydliwość niewiast słowiańskich, w której celują oraz niezwykle, ludzki stosunek do jeńców, którym po odsłużonym okresie Słowianie pozwalają zostać wśród siebie jako równym lub wracać do swoich jeśli taka ich wola.

Prokop pisze „Prosty ich umysł nie zna złości ni fałszu”.

Z tych i innych relacji dotyczących Słowian wyłania się obraz ludu z natury dobrego pod każdym względem w dobroci górującym nad innymi ludami dokładnie tak jak przedstawia się w literaturze fantazy Elfów. Zresztą jak już wspomnieliśmy nie tylko przymioty ducha elfów zadziwiająco pasują do Słowian, podobnie jest z przymiotami ciała. Elfy słyną ze swej siły i wytrzymałości, a także są wysocy. Podobnie Słowianie o czym zaświadcza Prokop w VI w pisząc o Słowianach: „Każdy bowiem jest słusznego wzrostu i bardzo silny”. Potwierdza to cesarz Maurycjus w VIIw: „Znoszą cierpliwie mróz i gorąco, obnażenie ciała i niedostatek żywności” Witukind w X w pisze: „Jest to lud twardy i pracowity (…) a co dla naszych zbytnim się zda ciężarem, Słowianie za igraszkę sobie to mają”.

Słowianie znani również byli z umiłowania wolności i nieprzywiązania do rzeczy materialnych podobnie jak elfy o czym pisali wszyscy kronikarze – Cesarz Lew Mądry z IX w zaświadcza: „Wola swobodny i niezbyt zatrudniony żywot prowadzić, niż wielkimi zachody o dobre jadło niż bogactwa się starać”. Z drugiej strony podobnie jak i o Elfich królestwach wszyscy kronikarze zwracają uwagę na dostatek i bogactwo Słowian, wspominają o pięknie ich świątyń, niezwykle finezyjnej sztuce niespotykanej gdzie indziej oraz o jednomyślnie podejmowanych decyzjach na radach odbywanych w świętych miejscach na które zapraszano wszystkich. Posłużmy się tu opisem Żywociarza św Ottona z XII w „Były zaś w Szczecinie cztery kontyny, z pomiędzy których jedna najgłówniejsza, była z przedziwną sztuką i nadzwyczajnym wymysłem zbudowana, mając wewnątrz i zewnątrz rzeźby i sterczące ze ścian obrazy ludzi, ptactwa i zwierząt, tak dokładnie podług natury oddane, iż zdawały się żyć i oddychać; a co najosobliwsza, iż barwy tych obrazów od żadnej deszczów lub śniegów niepogody nie pełzły, ani czerniały.”
Helemod z kolei mówi o innej świątyni: „Tam pomiędzy starożytnymi drzewami ujrzeliśmy święte dęby, przeznaczone ku czci Boga tej ziemi Prowe (prawo, prawy) otoczone wokół podsieniem i ogrodzone wytkniętym parkanem, w którym były dwie bramy. (…) Wstęp do środka dozwolony był tylko kapłanom, co ofiary składali lub w niebezpieczeństwa życia byli. Takim bowiem nie odmawiano nigdy schronienia, jako że Słowianie tak wielkie dla swoich świątyń uszanowanie mają, iż wnętrza świątyni niczyją, nawet nieprzyjacielska krwią pokalać nie chcą.”

Ditmar „U Słowian ile krain tyle jest świątyń (…) W krainie Redarów jest miasto Riedegast, trójkątne i trzy bramy mające, a dookoła wielkim borem, który mieszkańcy za nietykalny i święty mają, otoczone. Dwie bramy tego miasta są dla wszystkich otwarte, trzecia ku wschodowi położona, najmniejsza tylko ścieżkę i tuz przyległe może okazuje. W tej stronie nie masz nic prócz świątyni misternie z drzewa zbudowanej i spoczywającej na podstawie z różnych rogów zwierzęcych. Ściany jej przyozdobione są zewnątrz dziwnie wyrzezanymi obrazami bogów i bogiń; wewnątrz zaś stoją wyciosani Bogowie, każdy z napisem swego imienia(…).” Jak podają źródła były to runiczne napisy. – Tu odsyłam po więcej do artykułu: Niepiśmienni Słowianie.

Podobnie jak Elfy Słowianie byli ukochanymi dziećmi Bogów, którzy obdarzali ich błogosławieństwami i szczęściem a ci odwdzięczali się im miłością oddaniem i adoracją co rusz urządzając uroczystości i zabawy ku czci Bogów, wyrażając swą wdzięczność radosnym ucztowaniem śpiewem i tańcem. Nic więc dziwnego, że wiele ludów przejmowało ich kulturę i asymilowali się z tymi ukochanymi dziećmi bogów. Tak miedzy innymi stało się z Celtami zamieszkującymi nasze tereny i innymi ludami na przestrzeni wieków.

Jednak wszystko ulega zmianie wraz z upływem czasu zmienia się świat zmienia się otoczenie. Po upadku cesarstwa Rzymskiego na zachodnim krańcu słowiańszczyzny pojawił się groźny przeciwnik, który zaczął jednoczyć hordy sił ciemności pod znakiem krzyża. Pod wpływem nacisku ciemności słowiańszczyzna zaczęła się zmieniać, przeobrażać aby sprostać zagrożeniu. Wyłoniły się organizmy państwowe i struktury niezbędne aby przetrwać okres wojen. Słowianie utracili znaczne części swoich terytoriów i pod wpływem nacisków zostali zmuszeni do odwrócenia się od swoich Bogów, ciemność sięgnęła tam gdzie do tej pory był bastion światła i zaczęła rosnąć zatruwając serca i dusze tak iż dziś niewiele już pozostało z dawnej świetności. Zapomniano o dawnych Bogach, wrodzona prawość i cnoty przyrodzone, które budziły podziw w dawnych wiekach zaczęły zanikać wypierane przez ciemność płynącą z zachodu, która rodziła chciwość, nieufność zatruwała serca obcymi dzieciom Bogów pragnieniami i przywarami. Ukochane dzieci Bogów zapomniały o swoich opiekunach, bezskutecznie poszukując opieki u obcego martwego boga, który przybył wraz z hordami ciemności niesiony przez fałszywych kapłanów w czarnych szatach o czarnych sercach pełnych kłamstw i hipokryzji sycących się krwią niezliczonych ofiar, zasiewających ziarna kłamstw, strachu i mroku w serca dzieci światła.

Mrok zwyciężył i ciągle rośnie w siłę pożerając światło, osłabiając je kłamstwem i próbując doszczętnie zdławić. Dziś już nikt nie pamięta o Elfim królestwie Słowian pełnym światła w którym cnoty były równie naturalne jak oddychanie, które słynęło z dostatku, w którym nie było ubogich. Królestwie w którym Bogowie byli blisko swoich ukochanych dzieci i hojnie szafowali błogosławieństwami, w którym święte lasy rozbrzmiewały radosnym śpiewem dziękczynnym.

Dziś piękne córy Elfich potomków marzą o wyjeździe do krain orków i goblinów gdzie pracują sprzątając ich nory lub robiąc gorsze rzeczy. Elfi potomkowie próbują upodobnić się do orków, przejąć ich zwyczaje, marzą o tym by stać się tacy jak tamci.

Elfie krainy przetrwały tylko na kartach powieści fantazy i tylko naiwne dzieci wierzą, że światło pokonuje mrok, dobro zwycięża zło, a elfy o czystych sercach stoją na straży światła. Królestwo elfów – Słowian zginęło w mrokach przeszłości i ludzkiej niepamięci. Dziś po wielu wiekach ja miłośnik fantazy w którego żyłach płynie ta sama krew, która płynęła w żyłach naszych wspaniałych przodków oddaję im hołd wierząc iż nawet w tych ciemnych czasach powinno się pamiętać o tym co było dobre i czerpać z tego siłę zwłaszcza jeśli się jest potomkiem elfów.

Co prawda nie słyszałem o zapisach, które by mówiły o tym, że Słowianie mieli szpiczaste uszy i cieszyli się niezwykłą długowiecznością, ale nawet mimo to, podobieństwo Słowian do Elfów z ksiąg fantazy jest tak wielkie, że aż kreci się w oku łezka ;-))).

Kiedy więc czytamy powieść fantazy zachwycając się wspaniałymi opisami elfich królestw, duchowym pięknem i czystością elfów, kiedy budzi się w nas tęsknota za tymi fantastycznymi krainami zamieszkałymi przez niezwykły lud pomyślmy o tym, że jeszcze niecały tysiąc lat temu bardzo podobna kraina istniała na naszych ziemiach, a nasi przodkowie byli niezwykle podobni elfom opisywanym na kartach tych powieści.

Być może wzbudzi to w was żal, za tym co utraciliśmy a być może myśląc o tym, że jesteśmy potomkami tak wspaniałej i niezwykłej rasy wzbudzimy w sobie pragnienie aby stać się lepszymi, bardziej podobnymi do naszych przodków. Być może pamięć o naszych przodkach sprawi, że dawni Bogowie obdarzą nas błogosławieństwem, napełnią nasze serca światłem sprawiając, że Elfia – Słowiańska część naszej duszy ponownie wróci do życia uświadamiając nam kim jesteśmy i pozwoli nam zawsze odróżniać światło od ciemności, chroniąc nas przed uleganiem mrokowi i otwierając na światło. Czego wam i sobie życzę.

Info językowe
Info historyczne
Sposób opisania
Summary

4 thoughts on “Gdzie żyły prawdziwe Elfy?

  1. Elf został wymyślony po to, aby odsunąć na dalszy plan Lechitów. Żadnych elfów nie było. Dorobiono nam uszka, coby ślad zaginął, bo jak Polak uszek nie ma, to nie „elf” Proste.
    Celtowie za pan brat z unymi zastąpili Lechitów durnym”elf”, choć od „elf” do Lech blisko.

     
  2. Wzruszający artykuł. Żeczywiście tęsknota się odzywa, zaczyna się marzyć. Miejmy nadzieję, że wraz ze wzrostem świadomości słowiańskiej, odrodzą się dawne wierzenia i dawni bogowie w chwale powrócą.

     
  3. Artykuł jest jednostronny i płaski. Słowianie byli już b.mocno zróżnicowani w V wieku [czym zaprzecza teorii allo, że był to okres ich formowania się z małej populacji], gdzie oprócz wymienionych w artykule opisów, są też z V wieku opisujące najazdy i doszczetne rozwalenie Imperium Bizantyjskiego, ich bezkarność, wielką liczebność oraz bezwzględność, w tym osławione nasadzanie na pal, masowe mordowanie jeńców, branie niewolników {złośliwie twierdzę, że stąd zapewne tak popularna wsród allo podnieta zbieżńością sclav i slave] i czynienie z Bizancjum „scytyjskiej pustyni” [co też daje jednoznaczną wskazówkę, czy ci Słowianie moga byc bardziej identyfikowani z tymi osiadłymi giermańskimi, czy z tymi scytyjskimi-stepowymi, co niewyklucza pewnego udziału tych osiadlych-giermańskich].
    Jest to chyba pierwszy opis tego slowiańśkiego zwyczaju (nasadzania na pal), przy czym nie zaprzecza temu, że byli i Słowianie potulni, mili, takie bajkowe elfiątka.
    Byli tacy i tacy, jak napisałem na początku już wowczas byli bardzo zróznicowani.

    Gdzie w tym mieszczą się Polacy, ich biologiczni przodkowie?
    Bez cienia wątpliwości możemy stwierdzić, że wśród Polaków istnieje od niepamiętnych czasów niechęć do stepowców, chociażby byli to równiez Słowianiami. Jest to w 100% zgodne z opisem Tacyta, lokujący Wenetów jako lud osiadły, czyli giermański.
    Jak rownież istnieje 100% zgodność tego, że na wschód od WisŁy Tacyt zauważał ludzi o stepowym trybie zycie, czyli Scytów/Sarmatów, a ta zgodność 100% odnosi się do wielowiekowej niezależności Mazowsza od Polski.
    Mazowsze przylączone zostało do Polski dopiero w roku 1529!
    Na 1000 lat oficjalnej historii, jest częścią Polski zaledwie 500 lat.
    I nikt mi nie powie, że białe jest białe, to znaczy, że nie ma 100% zgodności z opisem Tacyta sprzed 2000 lat.
    Kolejny argumentem za tym, że Wenetowie to Słowianie praPolacy, jeśliby prawdziwą była teoria allochtonów, wówczas takie rozwarstwienie między Mazowszem a Polską nie miało by miejsca. A ono utrzymało się jeszcze przez 1500 lat od kiedy zostało to opisane.

     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *