Andrzejki – nie macie greckich imion!

Dedykacja

Artykuł dedykowany mojemu tacie – Andrzejowi, który jak mógł, starał się nie ograniczać moich na pozór zdrowo popieprzonych pomysłów. Oczywiście nie zawsze mu to wychodziło, bo to, co rodziło się w mojej głowie, od zawsze było dokładną odwrotnością wszystkiego, co znali moi rodzice. Ale był dzielny! Łapał się za głowę, powiedział co o tym myśli (np. że moje pomysły są poronione), ale zazwyczaj nie zabraniał, bo twierdził: „życie Cię nauczy”.

A wy jak byście się zachowali, kiedy Wasz nastoletni syn oznajmia, że jedzie na pustynię… autostopem! i to w zimie (styczeń 2005)! i to nie Błędowską pod Krakowem, bo to tylko 1000km… ale tę największą! Saharę! 4000 km od domu… 8000km w obie strony i jeszcze twierdzi, że za chwilę wróci… bo całość wyprawy miała trwać do 3 tygodni, bo za 2 miesiące miał zdawać brytyjską maturę z francuskiego! Mama jak to mama, żadne logiczne argumenty jej nie przekonają, zabraniała i koniec. Tata Andrzej powiedział wtedy tak: „Mama to zawsze będzie mama i jej nie przekonasz. A ty jak wiesz, co robisz, to mamie przytakuj, a swoje rób„.

Wyjechałem następnego dnia. Termometry w dniu wyjazdu pokazywały -28 stopni. Choć ruszałem z Pomorza, to tego dnia ruszałem z Warszawy koło południa, bo musiałem kupić swój pierwszy mininamiot (odbiór osobisty na Allegro – niestety zgubiłem go w Maroku, zanim pierwszy raz go rozbiłem :). Pierwszy stop złapałem do Bratysławy(!), drugi do Wiednia, a trzeci do Grodźca (Graz). W Grodźcu wylądowałem ok. 2 w nocy… a to najgorsza godzina na łapanie stopa, bo jest po prostu pusto. Strasznie też było zimno (jakieś -10 do -20, bo to Alpy, środek nocy i styczeń). Na szczęście w ciągu godziny na stację przyjechał jakiś Włoch na numerach z Mediolanu (w nocy i na autostradach zatrzymuję się tylko na stacjach, bo inaczej utknąłbym na sporo godzin). Pogadałem na migi, stwierdził że mnie zabierze. Wtedy jeszcze kompletnie nie mówiłem w żadnym łacińskim języku (podstaw hiszpańskiego nauczyłem się dopiero podczas tej podróży, kilka dni później). Pamiętam, że nauczyłem się słowa „andare” (iść / jechać), bo on ciągle je mówił, a ja nic nie rozumiałem.

Na migi tylko mu pokazywałem mapę i mówiłem: Milano, Autostop, Polonia, Afrika, Sahara itp. W Mediolanie byłem następnego dnia rano. Jakież było moje zdziwienie jak się okazało, że tam jest 25 stopni! Zaliczyłem wtedy największy dobowy skok temperatury, bo dzień wcześniej w Warszawie było 53 stopnie mniej! Tydzień później (kilka dni spędziłem w Salamance) moja stopa pierwszy raz w życiu stanęła na afrykańskiej ziemi. A po kolejnych kilku dniach kąpałem się w Oceanie Atlantyckim w styczniu! Powrót zajął mi 7 dni (z południowego Maroka), podczas którego złapałem najdłuższego stopa w mojej historii. Gość jechał z Gibraltaru do Londynu, a ja z nim z Malagi do Calais (ok. 2000km).

Po co to napisałem? Żeby uświadomić, że to, co na pozór wydaje się niemożliwe, jest jak najbardziej możliwe! Dzięki tym podróżom (odwiedziłem jak do tej pory 55 krajów) mogłem odkryć to, co teraz znajduje się na tym blogu. Gdybym miał innych rodziców, zapewne nie byłoby to możliwe. Wykorzystując okazję zbliżających się Andrzejek, składam najlepsze życzenia i dedykuję ten artykuł najbliższemu mi Andrzejowi!

Dziękuję Tato!

i ten artykuł dedykuję Tobie

Greckie pochodzenie?

Każdy z nas prędzej, czy później chce poznać znaczenie swojego imienia. Sprawdźmy zatem, co oznacza imię Andrzej:

Z Wikipedii:

Andrzejimię męskie pochodzenia greckiego. Pochodzi od greckiego imienia będącego zdrobnieniem od imion złożonych zawierających wyraz aner – „człowiek, mężczyzna, taki jak mężczyzna” (inne źródło tłumaczy je też jako: „dzielny, mężny”). Pierwotny grecki Andréas, poprzez łacińskie imię Andreas, rozwinął się w języku polskim w imię Andrzej[1]. Nosił je jeden z apostołów. Imię występuje także w Biblii.

Pochodzenie greckie, to może i jest, ale bezpośrednie. Jak zwykle nikt nie zadaje sobie trudu, by pomyśleć, skąd grecy to słowo wzięli?

Skoro wiemy, że był taki apostoł, to zobaczmy jak się nazywał w wersji hebrajskiej. Jego imię to: אנדראס czyli kolejno literka po literce: ANDRAS. No to już możemy założyć, że imię ma co najmniej 2000 lat.

Aleksander

Zobaczmy teraz czy przed biblią to imię było znane? Nie znajduję bezpośrednio, żadnego Andrzeja przed Biblią, ale to imię znajduje się w innym antycznym imieniu, którym jest Aleksander. Aleksander to nic innego jak A + Leks + Ander.

  • „A” to greckie przeciwieństwo np. Atom (niepodzielny) = A + Tom (dzielić), Amoralność = A + Moralność itd.
  • Leks = Atakować → Aleks = Bronić (porównaj ze słowem Lech el:Lechos)
  • Ander = Człowiek, Mężczyzna, Mąż w odróżnieniu od Żona (pl:żona → el:gine, porównaj ginekologia, więcej o tym w Mąż i Żona)

Aleksander=Broniący Ludzi

Jak widać ten sam Ander, który współtworzy Aleksandra, ma to samo znaczenie, co Andrzej!

Inne wersje

Sprawdźmy teraz jak imię brzmi w innych językach:

Wszystko fajnie… tylko jest jedno ale… WSZYSTKIE, ale to absolutnie wszystkie wersje tego imienia brzmią jak ANDRE z różnymi końcówkami. Tylko czeski i słowacki zamieniają A na O. I NIE MA od tego żadnych wyjątków.

Język polski jest JEDYNYM językiem na świecie, w którym zachodzi pewna wymiana głosek. Otóż mówi się nam, że greckie Andreas przeszło do wszystkich języków jako Andreas, ale TYLKO do polskiego jako JĘDRZEJ?!? Ale niby dlaczego??? Spróbujmy to zbadać!

Kim jest Jędrzej?

Sprawdźmy na Wikipedii

Jędrzejimię męskie pochodzenia greckiego, wariant imienia Andrzej, którego pierwsze poświadczenie pochodzi z 1390 roku. Świadomość pochodzenia Jędrzeja od Andrzeja utrzymała się i Jędrek, zwłaszcza w niektórych regionach, funkcjonuje jako spieszczenie imienia Andrzej[1].

Imię męskie pochodzenia greckiego?!? Niby na jakiej podstawie?!? Czy w Grecji istnieje jakiś Jędrzej?!? Albo Jendrzejas? Skąd taka pewność, że to Jędrzej pochodzi od Andrzeja?!? a nie odwrotnie? może mają na to jakieś dowody? no oczywiście, że nie mają! Jak ja coś dodam do Wikipedii to usuwają za „brak źródeł”, ale tu brak źródeł już nikomu nie przeszkadza! Bo to przecież jedyna słuszna i niepodważalna etymologia!

Chyba każdy z nas naturalnie odczuwa porównując imię Andrzej i Jędrzej, że to drugie jest starsze! Czy się może mylę?

Ale jak może być starsze, skoro w Biblii jest Andras, a nie Jendras. Czyżby jednak przeczucie nas myliło?

Sprawdźmy!

Wikipedia twierdzi również: W dawnych czasach, jak można przeczytać w księgach metrykalnych z XVII-XVIII w., zwykle stosowano polską formę tego imienia: Jędrzej. Im później w czasie (np już w wieku XIX), tym więcej w księgach chrztów można przeczytać nadanych imion w formie „Andrzej”. Obecnie można spotkać się właściwie tylko ze zdrobniałymi formami: „Jędrek”, „Jędruś”, zwłaszcza w relacjach osób bliskich.

Pojawia się pytanie, dlaczego na całym świecie księża chrzcili dzieci tym samym imieniem, a w Polsce innym? Po tysiącu lat stwierdzili jednak, by chrzcić tak samo jak wszędzie. Dlaczego?

Czy możliwym jest, że jednak są to dwa różne imiona? A może przybyły do nas dwiema różnymi drogami? A może kiedy pojawili się misjonarze z imieniem Andrzej, to się okazało, że to imię już w Polsce istniało inne w formie Jędrzej. Czy jest to możliwe?

Czy możliwym jest, że staropolskie imię Jędrzej było stopniowo wypierane przez obce „Andrzej” i dopiero 200 lat temu wygrało? Czy nie jest to bardziej logiczne wyjaśnienie niż to, że Polakom nadawano inne imię niż całej reszcie świata, a Polacy nagle się obudzili 200 lat temu i postanowili dostosować?

Jędrzejów

Należy zauważyć, że w Polsce mamy miejscowości odandrzejskie i nie jest ich mało:

Są w Polsce też miasta nazwane np. Andrychów, ale jak zbadamy ich historię, to się okazuje, że Andrychów kiedyś był Indrzychowem.

Co oznacza, że forma Jędrzej była kiedyś jedyną formą, a jeśli nie jedyną, to przytłaczająco bardziej popularną od formy Andrzej.

Jędrzejów ma poświadczoną nazwę od XII wieku w formie Jędrzejów, bo wcześniej nazywał się Brzeźnica, czyli wg dokumentów jest starszy niż samo imię, od którego pochodzi! – a to już chyba jest niemożliwe i prędzej oznacza, że imię Jędrzej mogło np. celowo nie być odnotowywane wcześniej, jako niechrześcijańskie (a posiadające chrześcijańską alternatywę)…

Hindustan

Kluczem do rozwiązania zagadki jest wyjście poza ramy. Skoro Andrzej ma greckie korzenie, powstał 2000 lat temu, a w wersji Aleksander 2500 lat temu to znaczy, że wszystkie imiona tego typu w innych krajach muszą powstać później (bo inaczej to greckie imię musiałoby być zapożyczeniem). No i tu jest zonk.

Jeśli pojedziemy do Indii, to się okaże, że mają tam imię Indra (dla panów) oraz Indira (dla pań). Dziwnym zbiegiem okoliczności ta forma bardziej przypomina polską, niż grecką. Idealnym przykładem tego imienia w praktyce jest premier Indii Indira Gandhi, która ma swoją ulicę w Warszawie.

Może jednak jest to czysty przypadek i są to dwa różne imiona brzmiące podobnie? Sprawdźmy zatem znaczenie imion: Indra oraz Indira.

Indra i Indira

Oba te imiona pochodzą od imienia boga Indra, który jest indyjskim bogiem wojny. Wojny? Czyżby to było męskie zajęcie?

Zobaczmy, co jeszcze wiemy o bogu Indrze:

Literatura wedyzmu określa Indrę następująco: buhaj, byk, druzgocący wrogów, gracz, groźna wielkość, gwałtowny, król ruchu i bezwładu, łamiący moce, mąż bez litości, mędrzec, mocarz, najpierwszy bohater, nie do zachwiania, nie do zwalczenia, niezachwiany, o miażdżącej sile, o potężnej mocy, o sile podwójnej, odważny, ogania potęgą bogów, pięknowargi, piorunodłonny, piorunoręki, podlegają mu konie, krowy, gromady i wody, podparł niebo, podszczuwacz narodów, pogromca Dasów, ponadmąż, potężny, potężny byk, potężny król, prawdziwy, prędki do mordu, przed nim w lęku drżą obydwa światy, straszliwy, strzelec, szczodry, umocnił góry na stałe, urodzony z mocy, utrwalił ziemię na wieki, w bitwach zdobywca, wielosławny, zabójca czarnych, zabójca smoka, zawsze walczący, zrodził ogień, zrodził słońce, zwycięski.

Czy mianownikiem tych wszystkich epitetów nie jest właśnie: męstwo, siła, odwaga? Z tego wynika dosyć jasno, że to jest to samo imię i oznacza dokładnie to samo!

A jak Indra jest przedstawiany?

  • Przedstawiany jest jako dowódca armii dewów o byczym karku, potężnych ramionach i tysiącu jąder[2].
  • Bronią z której słynął Indra był piorun (sankr. wadźra).
  • W następstwie klątwy, po uwiedzeniu żony wieszcza Gautamy, ciało Indry pokryło tysiąc narządów kobiecych. Karę tę zamieniono na tysiąc oczu, przez co Indra został bogiem tysiącokim [3].

Nie ma chyba nic bardziej męskiego niż jądra. Nie ma też chyba większego upokorzenia dla faceta niż zamiana jądra na waginę. Wiem, że brzmi seksistowsko, ale nikt tu nie będzie politycznie poprawny.  Po prostu wyobraźcie sobie, że jakiś świr Was porywa i postanawia zamienić Wam jądra na waginy. Sporo facetów wybrałoby prędzej śmierć niż kastrację.

Należy jeszcze zwrócić uwagę na ważną rzecz. Po łacinie transliteruje się imię इंद्र jako Indra. Tak naprawdę napisane jest tu: IDR. Skąd więc Indra? Otóż nosówki po hindusku oznacza się kropką nad literą, ale że w łacinie nie ma nosówek, to transliteruje się je na literę N. Po polsku mamy nosówki, jednak nie wszystkie… Nie mamy nosowego I tak jak Hindusi, dlatego nosowe I zapisalibyśmy jako J z inną nosówką. Mając do wyboru Ą i Ę bliższym nosowego I jest oczywiście Ę (Ą jest bliżej np. O czy U). Stąd zapis इंद्र w transliteracji polskiej wyglądałby „Jędra”!

Tylko, że skąd to A na końcu? Otóż Hindusi piszą trochę na odwrót niż my, bo my jak nie mamy samogłoski, to jej nie piszemy. A oni zapisują specjalnym haczykiem (ten który wystaje ze środkowego znaku w इंद्र), że nie ma tam samogłoski. Jeśli natomiast nie napiszą nic, to czytają to jak A. Stąd zapis इंद्र to dokładnie: I nosowe + D bez samogłoski + R z niezapisanym A.

Czy Indra / Jędra pochodzi z Grecji?

Skoro w Indiach i w Grecji jest to samo imię i oznacza to samo, to raczej nie jest to przypadek. Skoro wiemy, że Aleksander Macedoński podbił Persję i tym samym dotarł do granic Indii, czy możliwym jest, że dostarczył to imię Hindusom?

Nie! Nie jest to możliwe! A dlaczego? Bo imię Indra znajduje się już w Rygwedzie, która powstała 1000 (!) lat przed narodzinami Aleksandra Macedońskiego! Pokusiłbym się nawet o odwrotną tezę, że to Grecy z Indii i Persji przywieźli imię Indra do siebie, ale że mieli już imię Aleksander (broniący ludzi), to nadali mu właśnie formę Andreas (zamiast Indras / Jędras) – a Grecy, tak jak Bałtowie odczuwają jakąś nieodpartą pokusę dodawania S na końcu rzeczowników. Wyjaśnia to, dlaczego imię Andrzej pojawia się później niż Aleksander. Bo przecież logika mówi, że składowa powinna pojawić się wcześniej niż derywat, a tu jest odwrotnie. Grecy używają słowa Ander tylko jako rzeczownik pospolity, a nie jako imię własne. Pierwszy Andrzej pojawia się już po Aleksandrze Macedońskim. Wygląda na to, że indyjskie Indra trafiło do Grecji, by potem w wersji greckiej wraz z chrześcijaństwem wrócić do Polski.

Rodzi się następne pytanie…

Jak to się stało, że Grecy z Indii przywieźli imię Indra w formie Andrzej i wyeksportowali na cały świat we własnej formie, ale do Polski wyeksportowali w wersji indyjskiej?

Jest tylko jedno wyjaśnienie: Hindusi i Polacy mieli kontakt niezależny od Grecji i przekazali sobie to imię niezależnie od Aleksandra Macedońskiego. Pytanie tylko: jak i kiedy?

Pochodne

Przeanalizujmy w takim razie pochodzenie imion oraz słowa pokrewne w każdym z szukanych języków i spróbujmy zobaczyć kto miał największe szanse na stworzenie tego imienia:

Po grecku w zasadzie są tylko dwa pokrewne słowa: andreios (męski) oraz aner (człowiek) i za xXx do Jędrzej nie podobne.

Po hindusku w zasadzie nie ma pokrewnych. Co prawda istnieje słowo „nara” jako człowiek (odpowiednik greckiego „aner”), ale w ogóle to do Indra nie podobne, więc musiały przyjść do Indii różnymi drogami. Brak pokrewieństw oznacza też, że słowo raczej jest zapożyczone.

Po polsku natomiast Andrzej nie ma pokrewnych, bo jest zapożyczeniem, ale Jędrzej… już ma. Skoro wiemy, że Jędrzej znaczy męski, silny, twardy, odważny, to może istnieją w języku polskim inne słowa, które mają podobne brzmienie i znaczenie. Takie słowo znalazł czytelnik tego bloga i umieścił w komentarzu, sam muszę przyznać, że nie znalazłem tego powiązania. Dzięki niemu rozwiązaliśmy tę zagadkę!

Jazzking – każdy Andrzej jest Ci wdzięczny! 🙂

Szukanym słowem jest słowo „jądro”! Czy jądro jest męskie? Głupie pytanie… skoro nie jest męskie, to co jest? Ale czy jest silne? Samo jądro może nie, ale jego posiadacz już tak. A czy jest twarde? Tu kluczem jest przymiotnik: „jędrny”. Jędrny nie znaczy nic innego jak właśnie twardy czy silny. Jędrnieć to znaczy twardnieć. Uderzenie jądrowe to silne uderzenie. Przykłady można mnożyć.

W innych językach słowiańskich znaczenia są podobne np. ru:jadro, na dodatkowe wyjaśnienie zasługuje np. serbskochorwacki, bo jest tam wymiana D↔G Jezgra (jądro).

A teraz się zastanówcie czy naprawdę droga Jądro / Jędrny → Jędrzej → Indra → Andreas → Andrzej jest aż taka nieprawdopodobna? A dlaczego? Bo od dziecka wmawiano Wam inaczej? Czy może są jeszcze jakieś przeciwskazania?

Podsumowanie

O tym, że wedy (wiedza) i awesta (wieść) pochodzą najprawdopodobniej z Polski traktuje inny artykuł: Sloveniska Samskrta.

W świetle powyższego ufam drodzy Andrzeje, że udało mi się pokazać Wam głębszą wartość Waszego imienia, a przy okazji pokazać, że nie zawsze jest tak, jak nas uczą w szkole. To nasi przodkowie znad Wisły dali początek karierze imienia Andrzej na całym świecie, w tym apostołowi Andrzejowi, którego historia pamięta najlepiej.

Z okazji nadchodzących Waszych rozsławionych imienin – Andrzejek

 

Wszystkiego Najlepszego!

Info językowe
Info historyczne
Sposób opisania
Summary

148 thoughts on “Andrzejki – nie macie greckich imion!

  1. Pustynia Błędowska jest w Zagłębiu Dąbrowski, w powiecie będzińskim, mimo że aby dojechać do miasta Będzin trzeba pokonać inny powiat :p

     
  2. Bardzo dobry artykuł. Pokazanie drogi przejścia imienia z prapolski do Polski to cenna informacja, taka treść powinna być zapisana właśnie na Wikipedii, aby treść się rozprzestrzeniła po świecie 🙂

    Ciekawe czy nie stworzyłbyś, chociaż krótkie wstawki innych imion przybyłych z Grecji, Rzymu czy Judei.

     
  3. Na podróżowanie nigdy nie jest za późno? Bo ja mam 30 lat i wiele niezrealizowanych marzeń podróżniczych z młodości.Realizować czy poświęcić sie pracy biurowej?

     
    • Ja mam 30 lat i pływałem w tym roku we wszystkich trzech oceanach… w lutym w Indonezji w Spokojnym, w czerwcu w Brazylii w Atlantyckim i w sierpniu w Indiach w Indyjskim. Tak naprawdę to między skrajnymi kąpielami było tylko pół roku. Wszystko jest możliwe, wystarczy chcieć… do Indii polecieliśmy z Warszawy do Bombaju za 1950PLN (4 bilety po niecałe 500PLN), więc jak się chce to można. W Szwecji w lipcu byliśmy za 34PLN, a w lutym lecimy do Paryża za chyba 28PLN. Stopem ostatnio jakieś z 2 lata temu okrążyłem Karpaty w zimie… Polska – Ukraina – Rumunia – Węgry – Słowacja – Polska… jak wracałem to było -28 stopni… myślałem że zamarznę w Jaśle (była jakaś 4 rano i absolutnie nic nie jechało)… na Słowacji znów stałem 45 minut w jakichś minus 10… bo gość mnie zrzucił na stacji benzynowej koło Koszyc, ok 2 w nocy, ale z powodu mrozów była zamknięta, więc nikt tam nie zjeżdżał, ale o tym w momencie wysiadania nie wiedzieliśmy. I wtedy zonk, bo to druga w nocy… Na szczęście po 45 minutach złapałem kogoś do Krosna :). Jak się chce to się da, ale można nawet umrzeć :). Moja znajoma zginęła w Ghanie podczas podróży stopem dookoła Afryki. Umarła ratując dziewczynkę, która była niewolnicą na plantacji w Togo. Zmarła na malarię, bo chciała odwieźć dziecko do domu zanim zgłosiła się do szpitala. W Nepalu przeżyłem wojnę domową :). Jakoś strasznie to nie było. Jak miałem 22 lata i się wybrałem stopem do Indii, to Pakistanie była rebelia, Baluczistan chciał się odłączyć, no i rebelianci mnie znaleźli… przyłożyli Kałasza do głowy i pytają czy jam jest muzułmanin :)… Odpowiedziałem, że wierzę w jednego boga, to mi kupili ciastka i herbatę i pojechali dalej :). W Pakistanie też jechałem na dachu tira przez 3 dni :))). W Indiach prowadziłem pociąg, w Nepalu siedziałem za sterami samolotu w Himalajach. A w Turcji jechałem na stopa z przemytnikami narkotyków… więc trochę się przeżyje, ale jest co opowiadać :).

       
      • Czyli kolejny rówieśnik.
        Ja może nie mam tak dalekich podróży, ale Europę bez problemu stopem można zjechać. Sam tak wiele razy podróżowałem, można spotkać wiele miłych osób i z nimi porozmawiać nawet jeżeli z językiem krucho 😀

         
  4. Tymczasem na blogu Czesława Białczyńskiego ukazał sie artykuł o pobycie Aleksandra Wielkiego w Krakowie i o starożytności polskich miast. Co o tym sądzisz Phoenix?

     
  5. Już wcześniej tak się domyślałam o Jędrku/Andrzeju, bo to nie jest zdrobnienie od tego imienia, przeczytaj sobie ten artykuł o Jasiu http://www.bogowiepolscy.net/jas-odnaleziony-1.html
    kiedyś ludzie jak chcieli dać synowi na imię Jaś/Jaśko to się pytali jakie chrześcijańskie imię jest jego odpowiednikiem, raz było od Jana, a innym razem od Jakuba. Jaś to nie jest zdrobnienie od Jana tylko nasze słowiańskie imię. Mieliśmy boga Juna, w jego święto wpasowano nam święto Jana chrzciciela, Jun – Jan, a obaj mają coś wspólnego z wodą.W ogóle poczytaj sobie tą stonkę Bogowie Polscy tu znajdziesz więcej informacji. W Polsce jest często nadawana zbitka imion Maria Anna lub Anna Maria – Marzanna? W Polsce długo imię Maria wymawiano jako Marza, zwróć też uwagę na podwójne n w imionach Hanna, Anna, Bożenna, coś mi się wydaje że wszędzie indziej Anna jest wymawiana Ana. Imiona bogów Jun – junak, Jarowit – jary, Jarz/ Jasz – jarzyć, jasny – podrzucam tropy. O Lechu już pisałeś ale o Lestku nie, a to nie jest to samo imię http://dragomira.bloa.pl/2014/11/19/lechici-2/
    a jeszcze Maryna, coś mi się wydaje że grecka Marina wzięła się od naszej Maryny.

     
  6. Kolejny bardzo wartosciowy tekst… Ja stary i ciągle się mogę czegoś nauczyć… Dziękuję.

    Dobrze , że Twój Tata to Andrzej i , że zdążyłeś przed andrzejkowymi wróżbami… Ciekawe , że w tak zwatykanizowanej Polsce tak licznie celebruje się andrzejkowy wieczór.

    Merytoryczną część, z podaniem źródła , zaprezentowałem na swoim blogu…

    Gratuluję
    Ps.
    A Zbigniew to …od którego boga ???

     
    • To nie od, któregoś boga.
      Wystarczy wsłuchać się w brzmienie tego miana.
      Zbigniew – z wielkiego gniewu – lub – z będącego gniewu.
      Typowo słowiańska konstrukcja miana.

       
  7. Czy mógłby Pan swoim okiem rzucić na poniższe słowo:

    Organizacja (od gr. organon, łac. organum – wyspecjalizowana czesc pełniąca jakąś funkcję w całości[1])Mam pytanie odnośnie jednego słowa. Mianowicie chodzi o:

     
  8. „bo za 2 miesiące miał zdawać brytyjską maturę z francuskiego!” „wtedy jeszcze kompletnie nie mówiłem w żadnym łacińskim języku” – czy nie dostrzegasz niespójności pomiędzy tymi dwoma twierdzeniami? Do tej pory myślałam że wszyscy zaliczają język francuski do języków romańskich, czyżbyś miał na ten temat inne zdanie i dzielił języki na grupy według innej systematyki?

     
    • faktycznie… pomyliłem podróże… byłem kilka miesięcy wcześniej we Włoszech też właśnie w drodze do Francji… poprawię przy następnej edycji :). W każdym bądź razie podczas tej podróży znałem tylko francuski (poszedłem na kurs przygotowujący do matury w Biirmingham w październiku – mając do czynienia z tym językiem tylko przez 3 tygodnie pobytu wakacyjnego we Francji)… kurs był darmowy pod warunkiem przystąpienia do matury po jego zakończeniu… uznałem, że szans na zdanie nie mam… ale poszedłem… maturę zdałem na B (polskie: 4) :). bardziej łutem szczęścia niż umiejętnościami… akurat wszystkie zadania mi podpasowały…

       
  9. To się może jeszcze okazać, że większość greckich imion ma tak naprawdę słowiańskie pochodzenie. To chyba nie jedyny taki przypadek?

     
    • Na pewno nie jest jedyny, bo w innym poście opisuję też imię Agnieszka (od ognia), pozostałe imiona na pewno się pojawią.

       
  10. „Bawiłam się” (bawię i bawić będę) w coś co nazywam „mitologią porównawczą” te badania doprowadziły mnie do wniosków że kiedyś Europę, większość Azji i północ Afryki ogarniała jedna religia w jej lokalnych odmianach, prędzej czy później będę to oczywiście opisywać na swoim blogu, ale sądzę też że opracowanie tego od strony etymologii doprowadziłoby również do bardzo ciekawych wniosków, przynajmniej imiona bogów. O hinduskiej to dużo piszesz, porównanie (przynajmniej imion bogów a w tych językach, które znasz więcej słów) mitologii słowiańskiej, celtyckiej, nordyckiej, greckiej, etruskiej, irańskiej, hinduskiej, hetyckiej, huryckiej dałoby bardzo dobre efekty. Hetyci to na 100% są „nasi” a imię ich bogini matki Hannahanna kojarzy mi się z Marzanną i oczywiście z Hanną.

    Także wilk, byk i tur w tym coś jest zobacz:

    Wilk – Wilzen(Wieleci) – Vuilci
    Lupiglaa – plemię słowiańskie zamieszkałe w 30 grodach na szlaku z Pragi czeskiej na północ i północny wschód. Wymienione w Geografie Bawarskim, w innych źródłach nie występuje. Zazwyczaj utożsamia się ich z plemieniem Głubczyców. Nazwę ludu zwykle tłumaczy się jako Łupi Głowy lub Głupie Głowy, ale istnieje też teoria mówiąca że nazwa jest łacińsko-słowiańską hybrydą, pochodząca od łacińskiego słowa Lupus i oznacza Wilcze Głowy.
    Hyrkania – to też „nasi” podobnie jak Partowie
    Nazwa Hyrkania (Ὑρκανία) pojawia się w dziełach starożytnych Greków jako nazwa dla ziem perskich położonych nad południowo-wschodnim wybrzeżem dzisiejszego Morza Kaspijskiego, zwanego wtedy Morzem Hyrkańskim. Sami Persowie określali ją wówczas Verkâna, o czym wiemy między innymi z inskrypcji Dariusza Wielkiego z Behistunu. Verkā po staropersku oznacza wilka (awestyjski: vəhrkō) więc nazwa regionu oznacza dosłownie „Ziemię Wilków”.
    Bisklaveret – wilkołaki – bi sklave ret
    „możliwe alternatywne znaczenie nazwy Lugiów od łacińskiego lupus-wilk (Lupiones) lub greckiego lycos-wilk (Lygis?)”
    Sakaliba – słowianie po arabsku sakal to podobno szakal

    Nawet wiem z czego się brały te wilcze głowy i wilkołaki, Słowianie (przynajmniej zachodni) mocowali do hełmów wilcze (rzadziej niedźwiedzie) głowy ze spływającą im na plecy skórą.
    Było to bardzo popularne u Słowian połabskich a na krucjaty przeciwko nim szli ludzie z Francji (bo bliżsi sąsiedzi nie zawsze chcieli podobno pytali „czy ta ziemia nie jest naszą ziemią, czy ten lud nie jest naszym ludem?”) i spotykali takie wilkołaki to potem wymyślali różne bajki. Tak na marginesie to potem ci Gallowie dostawali ziemię na Połabiu i osiedlali się. Także w Czechach i w Polsce ciężko było w średniowieczu oduczyć takiego strojenia się żołnierzy w wilcze skóry (tak nie po chrześcijańsku djabelstwo jakieś).

    byk tur
    Taurowie od nich nazwa Krymu Tauryga
    Tyras – Dniestr
    Etruskowie – Tusci – Tyrrhenoi – biblijny Tiras – przodek Tyreńczyków ( Etrusków ) syn Jafeta
    Tarszisz – półwysep Iberyjski syn Jawana
    bałtycki port Truso
    Tyr Tars Taurus i wiele innych turzych nazw zwłaszcza porty nad Morzem Śródziemnym w Azji Mniejszej i północnej Afryce oraz porty nad Morzem Czarnym

    Etruskowie a Scirowie
    „Twierdzę że nazwa Scirowie oznacza to samo co nazwa Tirrenians czyli Etruskowie – wedlug mnie przyczynili sie do powstania kultury pomorskiej. Dla przypomnienia scirowie uważani są za plemiona germańskie zamieszkujące tereny polski.

    Dowody:
    1. Nazwa plemienia Scirów brzmiała pierwotnie Steer, Stier ale zapis jaki się zachował to Scir. Zapis Stier to mutacja zapisu Taur.

    Etymologia nazwy Stier oznacza Byka czyli Taurusa;
    steer (n.)
    „young ox,” O.E. steor „bullock,” from P.Gmc. *steuraz (cf. O.S. stior, O.N. stjorr, Swed. tjur, Dan. tyr, M.Du., Du., Ger. stier, Goth. stiur „bull”), perhaps from PIE *steu-ro-, a base denoting „strength, sturdiness” (see taurus).

    Proszę zwrócić uwage że PIE forma zapisu Tuaro brzmiała Steu-ro,
    Taurus – zodiac constellation, c.1391, from L. taurus „bull,” from PIE *tauro- „bull” (cf. Gk. tauros, L. taurus „bull, bullock, steer;” O.C.S. turu „bull, steer;” Lith. tauras „aurochs;” O.Pruss. tauris „bison”),often said to be from PIE *steu-ro- „be big, be strong, be sturdy” (cf. Skt. sthura- „thick, compact,” Avestan staora- „big cattle,” M.Pers. stor „horse, draft animal,” Goth. stiur „young bull,” O.E. steor, see steer (n.)). Klein proposes a Sem. origin (cf. Aramaic tora „ox, bull, steer,” Heb. shor, Arabic thor, Ethiopian sor).”

     
    • Czytałem artykuł o historii R1a na Twoim blogu Dragomiro i chciałbym przedstawić swoją opinię. Otóż wojna wojna atomowa opisana w Mahabharacie miała miejsce 40 000 lat temu i zniszczyła cywilizację kalifornijską,czego pozostałością są katakumby w Dolinie Śmierci,do których dostępu skutecznie bronią władze USA.Tak sobie myślę że może jesteśmy potomkami ocalałych z tej katastrofy, którzy kilka tysięcy lat po wojnie nuklearnej przypłynęli do Azji Południowo- Wschodniej,czyli do Sundalandu,gdzie po raz pierwszy pojawia sie R1a.Potem rozpoczęła sie wędrówka tego ludu,która zakończyła sie nad Wisłą.

      To by tłumaczyło niezwykłą złożoność naszego języka polskiego, który budzi podziw lingwistów na całym świecie.Może to był język poprzedniej cywilizacji technicznej?

       
      • Z jednym się zgadzam wielu mitologiach nie tylko w hinduskiej ale też np. w greckiej wojna bogów i tytanów, są opisy wojen nuklearnych tzw. zakazana archeologia są ślady wybuchów jądrowych nawet gdzieś w okolicach Karpat, piszę tak niedokładnie bo ja akurat się zakazaną archeologią nie zajmuję ale koleżanka się tym fascynuje i ma mi o tym napisać artykuły

         
        • Zapytaj proszę koleżankę co sądzi o mojej opinii na ten temat:) W sensie o tą naszą ewentualną kalifornijską genezę:)

           
        • No to linki, info, konkrety. Tak jak było w którymś komentarzu :). Ja lubię fakty, a nie gdybania :). Bo fakty można potwierdzić lub im zaprzeczyć, a gdybania nic w sumie nie wnoszą poza dozą niepewności :). Ale cieszę się, że robisz, to co robisz.

           
    • „etymologia Celtów jako słowiańska etymologia cielec czyli młody byk, nie dające się wywieść w żadnym innym chyba języku”
      to też z dyskusji na historykach o Scirach (linki podałam są w moderacji)

       
      • Wandaluzja twierdzi, że Celtowie swoją nazwę zawdzięczają temu, że „hodowali dużo bydła”. Wygląda na to że znowu miał rację:)

         
        • Spytam się. Wandaluzja jest przez wielu odbierana jako fantastyka, jaki Gargamel z haczykowatym nosem i Artemida z ogoloną głową robili w Polsce tamy i produkowali złoto a świstak zawijał ich w te sreberka – litości, tak jest odbierana, ja też tak to odbieram. Z drugiej strony sam widzisz że wiele innych źródeł, informacji potwierdza to co jest w Wandaluzji, a może napisz to w wersji bardziej realistycznej powołując się na archeologię, genetykę, historię, teksty źródłowe, może jeszcze lingwistykę, etnografię jeśli coś z niej pasuje, w taki sposób żeby to było zrozumiałe, a potem to opublikuj. Pewnie powiesz że nie masz czasu ale przecież możesz to robić po malutku nawet latami.

           
          • Geneza nazwy Kalifornia: ” Samą nazwę powszechnie wywodzi się od nazwy utopijnego raju, w którym wedle legend miały mieszkać Amazonki, rządzone przez królową Califię”.

            Brzmi to jakoś swojsko bo my też mieliśmy przecież mieć waleczne Amazonki na Pomorzu,ostatnio pojawił sie nawet artykuł na ten temat u Czesława Białczyńskiego.Jeśli moja teoria o naszej ucieczce ze zdewastowanej po wojnie atomowej Kalifornii ma być prawdziwa to można zadać sobie w tym momencie pytanie- czy zwyczaje wojowniczych kobiet Amazonek( albo legendy o nich zakładając, że jednak nie istniały) nie przypłynęły z Ameryki do Sundalandu,by następnie odbyć długą wędrówkę wraz z R1A na ziemie polskie?

            Druga sprawa- Kali to indyjska bogini.Religia Hindusów została im przyniesiona z naszych ziem to znaczy że odpowiednik Kali istniał u nas.Pamiątka po Kalifornii sprzed wojny atomowej?

            Co do samej nazwy Amazonia- według Wandaluzji pochodzi ona od neolitycznego zamku Amazon w Płocku,który po licznych przeróbkach i remontach runął ostatecznie do Wisły w XVI wieku z powodu podmycia go przez przeciekające rury.Od tej nazwy ma też pochodzić MAZowsze a nawet pośrednio Moskwa- od Amazonów,Massagetów,Masków.

            Od zamku Amazon w Płocku ma również pochodzić słowo „AMAZing” używane w języku angielskim i podobno w arabskim.Piramidy w Ameryce Południowej pełniące rolę podiów ceremonialnych mają być według Wandaluzji naśladownictwem tego zamku bo był on zbudowany na zasadzie- zamek niższy,zamek średni,zamek wysoki,tak trochę schodkowo.Według niego w tamtych czasach istniała komunikacja między kontynentami, więcej szczegółów w artykule „Aleksander Wielki w Krakowie” na blogu Czesława Białczyńskiego.

            Jeśli to prawda to możemy sie domyślać, że Kukułka/Kukulkan i Warkocz/Wirakocza przynieśli miejscowym wizerunek płockiego zamku wyrzeźbiony na jakiejś tabliczce.Pomysł sie spodobał,czego efektem są te właśnie andyjskie piramidy.

             
          • Uzupełnienie- nazwa Amazon mogła przywędrować z Kalifornii i nie została wzięta z kosmosu przy budowaniu zamku w Płocku ale oznaczała kilkadziesiąt tysięcy lat wcześniej,przed wojną atomową, coś ważnego- twierdzę,miasto???

            Pozostaje jeszcze kwestia nazwy Amazonia w odniesieniu do Ameryki Południowej ,słynnej rzeki i dżungli. Wandaluzja nic na ten temat nie pisze ale można założyć,że tutaj również nazwa ma związek z Płockiem.Kukułka i Warkocz zanim dotarli do Andów zatrzymali sie na chwilę w dżungli? 🙂

             
          • Wklejam cały tekst o genezie nazwy Kalifornii z Wikipedii: ” Mianem „Kalifornii” określano niegdyś tereny obecnie należące do amerykańskich stanów: Kalifornia, Nevada, Utah, Arizona i Wyoming, a także meksykańskich: Baja California i Baja California Sur. Samą nazwę powszechnie wywodzi się od nazwy utopijnego raju, w którym wedle legend miały mieszkać Amazonki, rządzone przez królową Califię. Na bazie tego mitu w 1510 hiszpański pisarz Garci Rodríguez de Montalvo napisał książkę pt. Las sergas de Esplandián o wyspie zamieszkiwanej tylko przez kobiety. Prawdopodobnie dlatego też hiszpańscy odkrywcy, badający Meksyk z polecenia Hernána Cortésa, gdy w 1533 dowiedzieli się o wyspie (dziś wiemy, że to półwysep) nieopodal zachodniego wybrzeża Pacyfiku, którą według podań miały rządzić kobiety, nadali jej nazwę Kalifornia.”

            Dorzucam tekst po angielsku, również z Wikipedii:

            ” California was the name given to a mythical island populated only by beautiful Amazon warriors using gold tools and weapons in the popular early 16th-century romance novel Las Sergas de Esplandián (The Adventures of Esplandián) by Spanish author Garci Rodríguez de Montalvo. This popular Spanish novel was printed in several editions with the earliest surviving edition published about 1510. The novel described the Island of California as being east of the Asian mainland, „very close to the side of the Terrestrial Paradise; and it is peopled by women, without any man among them, for they live in the manner of Amazons.” The Island was ruled by Queen Calafia. When the Spanish started exploring the Pacific coast they applied this name on their maps to what is now called the Baja California Peninsula, which they originally thought was an island. Once the name was on the maps it stuck.”

            I jeszcze to:

            ” Know that on the right hand from the Indies exists an island called California very close to a side of the Earthly Paradise; and it was populated by black women, without any man existing there, because they lived in the way of the Amazons. They had beautiful and robust bodies, and were brave and very strong. Their island was the strongest of the World, with its cliffs and rocky shores. Their weapons were golden and so were the harnesses of the wild beasts that they were accustomed to tame and ride, because there was no other metal in the island than gold.”

            Skoro jesteśmy przy Kali to w Polsce mamy przecież Kalisz.Wklejam tekst Wandaluzji:

            ” można spekulować, czy tytuł KALIFA nie pochodzi od Kalisji? Tytuł Kalifa pojawia się w VII wieku a militaryzm arabski sfinansowali Polacy przeciw Metalurgii Armeńskiej, KTÓRĄ Bizancjum nie tylko wypierało metalurgię polską, ale zamierzało Opanować Świat. Najpierw drogę do Arabii otworzyli Polakom Awarowie przez Mezopotamię. Na mapie z ROKIEM 565 Kalisz jest Stolicą Polski.
            Zagadką Kalisza jest bodaj największy w Polsce średniowieczny zespół pałacowy, z dziedzińcem na skrzyżowaniu ulic Staromiejskiej i Harcerskiej – rozparcelowany przez Szwedów, którzy na terenie Arsenału urządzili Cmentarz a w Pałacu Królewskim Szpital. Poza tym istniała tam rozebrana przez Rosjan cytadela na Rypinie oraz zamek Biskupi na Ostrowie, który rozebrał represyjnie Henryk I z Wrocławia przebudowując Archikatedrę na Teatr więc Arcybiskup musiał wynieść się do bydlnego kościoła Bolesława Chrobrego w Gnieźnie. Teatr ten rozebrali Prusacy, wobec czego Polacy zbudowali tam teatr Bogusławskiego.
            W artykule czytamy: Badacze ze Słowacji twierdzą, że grecki naukowiec na północ od Calisii umieścił miasto o nazwie Setidava, które prawdopodobnie założyli Dakowie, lud z terenów obecnej Rumunii i Węgier. Ich śladów nie ma w środkowej Polsce, za to można je znaleźć dalej na południu, w okolicach słowackiego Trenczyna, który leży na tej samej długości geograficznej co Kalisz. Kto się w takim razie myli?
            Setidava nie miała nic wspólnego z Dakami, gdyż założył ją prawdopodobnie mąż Semiramidy Set, toteż nazwę można tłumaczyć jako SETOWE DZIWY. W Koninie był Kamieniołom Piaskowca, a ponieważ geologicznego piaskowca tam nie ma więc był to kamień ROZBIÓRKOWY – prawdopodobnie po pałacu JAK W ALEKSANDRII? ”

            Chodzi o kopię pałacu Ptolemeuszy z Aleksandrii, który według Juliusza stał w Koninie i został zburzony przez Hunów w roku 400 ne.Odsyłam raz jeszcze do artykułu „Aleksander Wielki w Krakowie” na blogu Czesława Białczyńskiego.

             
          • Skoro „kali ” znaczy fort i jest spokrewnione ze skałą i może też znaczyć „zamek” to może Kalifornia- Forteca? Albo „skalisty fort” lub ” skalista kraina”? Forteca została zniszczona w wyniku ataku nuklearnego a ci którzy ocaleli,nasi przodkowie, z czasem wyemigrowali na Pacyfik by około 30 000 tysięcy lat przed naszą erą pojawić sie jako R1a w południowo- wschodniej Azji.W takim kontekście etymologia nazwy ma sens.

             
        • hehe… no to właśnie jest ból… bo czytając go nie znajduję odpowiedzi, a pytania, na które nie mogę znaleźć łatwo odpowiedzi. Nawet jak coś się potwierdzi to dalej nie wiadomo czy to przypadek czy rzeczywiście miał rację. Może faktycznie warto się spotkać z tym panem, bo ja inaczej mówię, a inaczej piszę (bo pisać trzeba do wszystkich, a mówi się do konkretnej osoby), więc może tą drogą dojdziemy o co tu kaman.

           
          • W sensie chciałbyś sie z nim ustawić na spotkanie? Na jego stronie jest podany adres,Wandaluzja mieszka we Wrocławiu.Podobno rozszyfrował on sekret lepienia i ożywiania golema ale informacji udziela tylko osobiście 😀 To przy okazji mógłbyś sie dowiedzieć czegoś na ten temat. Może nawet ulepisz sobie służącego-golema według przepisu Wandaluzji 😀

             
          • Bardzo chętnie, tymbardziej że w marcu we Wrocku będę wykładał, to bardzo dobry moment na spotkanie.

             
    • Hetyci to dosłownie „nasi”. Sami swój język nazywali „nasili”.
      ciekawostka, dziś miasteczko na miejscu ich dawnej stolicy nazywa się Boğazkale ( Boża Skała ? )

       
        • to dorzuce jeszcze ze zaraz obok hetyckiego kraju byla kraina o nazwie Arzawa , czyzby potomkowie mieszkanców wyemigrowali przez Mezje na teren Mazowsza i zalozyli tam osade?

           
          • Dzielnica Bombaju to Versova. Zobacz, że polskie słowo „wiersz” (w znaczeniu „dzieło”, „coś co stworzono”), które może być podstawą słowa „Warszawa” (coś co powstało, coś co zbudowano) wyemigrowało i u Germanów przyjęło formę de:Werk (dzieło)/en:Work (praca), a u Greków jest w formie Ergo (Praca – bo W zawsze zanika), stąd np. Ergonomia czy Energia! CO do Arzawy to nie wiem nawet jak to przeczytać, bo niekoniecznie musi to być polska fonetyka :).

             
        • Pewnie tak. Ale to i dobrze. Dlatego się cieszę, bo może niektórzy też złapią bakcyla i mnie trochę odciążą. Przecież nie jest powiedziane, że tylko ja mam na tym blogu pisać. Jak ktoś ma pomysł pasujący stylistyką i tematyką do tego bloga, czyli masa ciekawostek, faktów i konotacji, to zapraszam do współudziału.

           
          • można dorzucić jeszcze Vršovice w Pradze i Prage w Warszawie,
            powiązane jest to z rodem Wrszowców (od Urs -niedźwiedź) z Czech.
            zresztą do dzisiaj gwara warszawska wymową trochę przypomina czeski.
            oprócz Arzawy w dzisiejszej Turcji mamy jeszcze krainę Pala
            http://en.wikipedia.org/wiki/Palaic_language
            jest w Turcji kilka miejscowości z Boğaz- ale nie widzę obok nich żadnej ciesniny !
            Kalisz być może pochodzi od Kala, ale tu znacznie ciekawsza teoria:
            http://mmmgroup2.altervista.org/e-lines.html

            jeszcze wracając do tytułowego Andrzeja-Indry
            myślę że w dalszym ciągu kult dawnych bogów zachował się do dzisiaj, dawne świątynie Indry to dziś kościoły Św. Andrzeja, Świętowita- Św . Wita itd
            nazwy miejscowe również przechowuja dawne bóstwa. np Swarzędz od Swaroga, czy wszystkie nazwy z -gost, – goszcz w nazwie
            Trzebnica, Trzebiatów, to wszystko od nazwy Trzeba(świątynia)
            Jastarnia, Jastrzębia Góra, od Isztar
            nawet Radom brzmi dla mnie jak świątynia boga Ra 🙂

             
          • Co do Bogaz, to niekoniecznie musi być cieśnina wodna… może być i górska… taka przełęcz czy kanion to też Bogaz / Bogazi

            Nie wiedziałem, że Trzeba to Świątynia, daj jakieś info.

            No ja z tą Isztar i Jastarnią nie czuję się przekonany :). A Radom prędzej skojarzył bym z Radością, choć nie u obecnych mieszkańców miasta :). Oficjalnie nawet jest od Radoma/Radomira, a ten ma imię właśnie od radości.

             
      • Hehe trop ciekawy, ale dorzucę swoje trzy grosze :)… Bogaz to cieśnina po turecku porównaj: Bosfor Bogazi. Robię o tym artykuł, bo uważam, że słowo jest derywatem polskiego bóg, tak samo jak turecka bagica (ogród)… Kala natomiast to Fort, ale na moje też jest spokrewniona z polskim skała :)… porównaj Lal Qila (Czerwony Fort w Delhi i Agrze) oraz arabskie Qala (fort). Od słowa Kala pochodzi też tr:Kale (zamek) a od nich zapewne znana nam wszystkim Kalisi (królowa) z Gry o Tron!

         
        • „Istnieje również drugie wyjaśnienie wywodzące nazwę od słowa „trzeba” czyli prasłowiańskiego określenia na składanie ofiary dla przodków tzw. „trzeby” w umiejscowionej w osadzie pogańskiej świątyni”( to o Trzebnicy )
          Boğaz dodłownie znaczy gardło. bardzo często ludy które zajmowały jakieś tereny przejmowały stare nazwy, a ponieważ nie rozumiały znaczenia przerabiały je na podobne w swoim języku( przykład z anglii- Leatherhead- nie ma nic wspólnego ze skórzaną głową)
          Grecy twierdzili że ludy w Azji mniejszej pochodzą z Bałkanów, więc napewno najazd prasłowiański, Palowie i Arzawowie zostawili po sobie trochę nazw,a potem musieli uciekać przed turkami, oczywiście lista niepełna i wymaga zweryfikowania, ale popatrzeć można:
          Yeşilova
          Yazıköy
          Yarıköy
          Kılıç
          Kılçak
          Kozluca
          Boğaziçi
          Gelendost
          İhsaniye
          Yenice
          Reşadiye
          Zeytinova
          Helvacı
          Borcak
          Bucak
          Gülümbe
          Boyalıca
          Nusretiye
          Bartın
          Çakrazova
          Devrekani
          Yürekveren
          Suluova
          Mesudiye
          Sarıkaya
          Kuşbaba
          Bozova
          Tekirova
          Kasımlar
          Garipce

           
          • Dobrze, żeś wyjaśnił to Bogaz jednym słowem… choć znałem i to znaczenie, to nie skojarzyłem, że to faktycznie jest dominujące. Lista Twoja?

             
          • listę stworzyłem własnoręcznie, ale zachęcam wszystkich do poszukiwań, nazwy miejsc to właściwie jedyny namacalny ślad językowy przeszłości, niektóre mogły się nie zmienić od tysięcy lat, a jak widac niektóre brzmią zaskakująco znajomo

             
      • Nic dziwnego, bo w staropolszczyźnie „heta” to łuk. Hetman, to pierwotnie wódz łuczników.
        Łuk pierwotnie oznaczał władzę. Jest fraza w j. polskim „het daleko”, czyli na strzał z łuku.
        Zatem Hetyci to armia łuczników. Dlaczego akurat tak ważnych łuczników? Bo już wtedy Słowianie opracowali łuk kompozytowo – refleksyjny. Dużo krótszy, ale o większej sile rażenia. Nadawał się dla wojownika konnego i w rydwanie. Już wtedy Hetyci dysponowali czołgiem tamtych czasów – rydwanem. Najstarszy wizerunek rydwanu odnaleziono w Polsce, zatem to nasz wynalazek.
        Po czasach rydwanów, tylko w Polsce zachowały się komendy – heta, wiśta, wio.
        Jak ktoś ma wątpliwości, że są to komendy wojenne, to później wytłumaczę (i to jeszcze polskie).

         
        • o , dzięki za komentarz, ciekawe, co prawda wroga nam wikipedia podaje że od hauptmann, więc potrzebuję jakiś link do heta
          jako ciekawostkę podam fakt że sumerowie mówili na łuk – „pana”
          czyli juz Panowie z Panonii byi znani z używania łuków
          co do komend to dokładnie „hetta”. są jeszcze prrr i hoo

           
          • Nie wiedziałem o tym Pana → Łuk. Masz link na to? Co podaje Hauptmann? Mam inny panel do komentarzy i nie widzę na co Ty odpowiadasz :).

             
          • @Tom
            Nic dziwnego, że Sumerowie nazywali łuk „pana”. Sami byłi Panami Łuku. To nie Angole wymysliły długi łuk, Sumerowie mieli go wcześniej. A kusza to niby skąd się wzięła. He, he, może z germańskich grodów? We wschodniej Europie pojawja się już XII w. Może z rzymskiej balisty? Partowie balistę mieli wcześniej.

             
          • @Tom
            Gernańce niech swojego hauptmann sobie w d… wsadzą. Nawet końcówka jest nie ich.
            Oni cały czas próbuja z Hetytów zrobić R1b, kentumowców, germanów i czort – liad znajet czto jeszczio.
            Tylko jakoś im nic nie wychodzi.

             
          • @phenix
            I tutaj też zapytam, a jaki jest link do Twojej głowy 🙂

             
          • Chodzi mi o źródło. Zapytaj mnie o cokolwiek co napisałem, a Ci wyjaśnię skąd to wziąłem i dlaczego.

             
        • @Tom
          Linkiem do „het” jest tylko nasz j. polski, „het daleko”.
          Hety-heta(łuk) zachowało się w pierwotnym znaczeniu w zrostach hippotoXotae (konni łucznicy) i Heta’hari (broń Wisznu-hariego czyli łuk tęczy – heta), hetman, man hety – mąż łuku, rdzeń man, men, mon, jest archaiczny w słowach manes, monż, menża, nawiązuje do naszego słowa menżczyzna – mężczyzna ( ~es, ~ż, ~ża, ~żczyzna, to końcówki słowotwórcze jak i służące potrzebom odmiany-fleksji), heta to łuk, więc słowo hetman znaczy ‚łuk mąż’ u nas łuk to oznaka wodza, łuk oznaczał godność królewską-wodzowską u Hunów (więc czy hetman to tytuł pohuński czy przedhuński, albo hunowie to my, raczej synonim kaganbeka-goga), też Lukumon(łuku mon) to u Etrusków król, też inna broń np. siekiera w pęku wici była atrybutem wysokiego urzędnika rzymskiego, heta to też komenda woźnicy w Polsce centralnej, jak i słowo het – daleko ~ odległość na strzał z łuku? (Księga Popiołów).

          Teraz komendy: hetta, wiśta, wio.
          1. hetta – skręć w prawo,
          2. wiśta – skręć w lewo,
          3. wio – jedź prosto.

          Wbrew pozorom, nie są to komendy woźnicy dla konia. Może koń z czasem przyzwyczaił się do tych komend, ale tylko na zasadzie prawa Pawłowa. Nie o to tu chodzi.
          Tak naprawdę w/w komendy pochodzą od powożenia rydwanem. A były to komendy wojownika dla woźnicy, nawet bardziej informacje.
          Należy wiedzieć, że przy burtach rydwanu (od wnętrza) były przymocowane pojemniki.
          Z lewej – na strzały, z prawej na włócznie – dzidy. Strzał było ok. 50 szt., włóczni ok. 20 szt.
          Info dodatkowe: dzida w j. starosłowiańskim nazywała się „iśta”.
          Teraz wyobraźcie sobie, że jesteście wojownikiem na rydwanie i strzelacie do przeciwnika z łuku – hetty. Przeciwnik jest przed rydwanem. Hettę trzymamy w lewym ręku, prawą możemy wyciągać strzały z lewego pojemnika. Aby nie uszkodzić woźnicy, pole ostrzału mamy więc na lewej burcie rydwanu. Zatem, aby przeciwnik znalezł się przed nami, rydwan musi skręcić w prawo. Nie musimy krzyczeć do woźnicy – „skręć w prawo”, tylko informować go jaką broń mamy w ręku – „hetta”. On będzie wiedział, że ma skręcić w prawo.
          Następnie łapiemy za iśtę prawą ręką z pojemnika na prawej burcie i chcemy rzucić w przeciwnika znajdującego się przed rydwanem. Aby nie uszkodzić woźnicy, do dyspozycji tym razem mamy prawą burtę rydwanu. Zatem, aby przeciwnik znalazł się przed nami, rydwan musi skręcić w lewo. Tak, jak poprzednio krzyczymy do woźnicy, że w ręku mamy iśtę – wiśta (łatwiej krzyknąć).
          Info dodatkowe: w j. starosłowiańskim – dyszel nazywał się – „oj”.
          Zatem, aby jechać prosto; dyszel – oj był z przodu rydwanu (dla nieświadomych); wystarczyło krzyknąć do woźnicy – „w oj”. Aby było łatwiej krzyczeć przekształcono tę komendę na „wjo”.
          Dla nieświadomych: do dyszla – oja (długi drąg drewniany przymocowany do rydwanu) przymocowuje się dwa konie poprzez specjalne pasy oraz chomonto. Dodatkowo, do chomont, na bokach dołączone są pasy lub łańcuchy, które porzez tzw. orczyki, połączone są z przodem rydwanu – wozu.
          Cały ciężar rydwanu – wozu porzez tę konstrukcję przenosi się na karki i piersi koni.
          Należy zaznaczyć, że dyszel – jo słowiańskiego rydwanu, był w kształcie krzyża. Pozioma poprzeczka krzyża znajdowała się przed piersiami koni i była okuta. Na czybku oja znajdowało się kute ostrze o różnym kształcie. Osie kół rydwanu były przedłużone i wyposażone w wirujące ostrza. Całość tej konstrukcji służyła w szarży na piechotę, do taranowania, obcinania nóg i niszczenia kół innych rydwanów.
          Konie były okryte specjalnymi derkami, a ich łydki i łby osłonięte pancerzem.
          Hettyci usprawnili rydwan, przesuwając oś kół do przodu. W ten sposób rydwan można było wydłużyć, a jego ciężar nie był wyczuwany przez konie. Na nowym rydwanie mogło jechać już dwóch wojowników.

           
          • Ten temat zasługuje na oddzielny artykuł,można w nim połączyć rydwany ze sposobami walki Słowian,w tym także ataków nocnych upiorów o których kolega Adam pisał wcześniej 🙂

             
          • Dokładnie tak… dlatego zbieram info i jak będę gotowy to coś zmontuję.

             
          • Dobre dobre… masz linki na tę iśtę i oj… bo reszta wydaje się spójna… ale mój agnostyczny umysł potrzebuje dodatkowego potwierdzenia :).

             
    • Szkoda, że takie długie, bo ciężko odpowiadać (dużo wątków poruszonych).

      Więc tak: polskiej Hanny nigdy dokładnie nie badałem, wiem że pochodzi oficjalnie od he:Chanah (chwała). Ale nigdy nie słyszałem o Hannahanna… co ciekawe Hannahanna znaczy ponoć „prababka”… i od razu skojarzyło mi się węgierskie „Anya” czyli „Mama”. Hannahanna to niby Mama Mamy czyli babka, nieprababka, ale wydaje się to niesamowicie blisko jak na przypadek. Temat sobie zapisze do zgłębienia, może coś kiedyś trafię. Śmieszny jest inny hetycki bóg: Telepinu… zrobił w XXI wieku niesamowitą karierę w bankowości telefonicznej :).

      Głupi należy raczej wykluczyć jako historyczne słowo, bo jest dość młode, pochodzi od słowa głuchy, które jest stare.

      Co do wilka, polska wersja jak zawsze poświadczona tysiące lat temu w indyjskich księgach (o jak dobrze, że ich pism chrześcijanie nie spalili, bo to jedyne dowody na słowiańską potęgę tysiące lat temu) w wersji Vrk/Vrka (L↔R często się wymienia). Vrk oznacza: Wilk, ale też pies i SZAKAL. Porównaj tu miasto: Varkala. Przy tym należy pamiętać, że w sanskrycie (tak jak w czeskim, słowackim, serbskim czy chorwackim) R jest SAMOGŁOSKĄ (spółgłoską oczywiście też). Porównaj słowa: Krk (Kark), Vlk (Wilk), Samskrta (Sanskryt) itd. Gdyby R nie było samogłoską, to nie dałoby się utworzyć w ogóle takich słów.

      I teraz ważne. Słowo „wilk” oznacza po prostu coś dzikiego np. dzikie zwierzę. Stąd to pomieszanie nazw. Greckie Lycos to nic innego jak polskie „wilk”, po prostu przechodząc do greki, polskie W zawsze zanika i grecy dodają swoją końcówkę. Stąd Lycos. Potem trafiając do łaciny dochodzi do zamiany K na P i stąd mamy Lupus. W germańskich jest przemieszanie wersji polskiej z łacińską, czyli zostaje W, ale K/P zamienia się w F i mamy de:Wolf, en:wolf itd. raczej jest to łacińskie P zamienione na F, niż nasze K. Porównaj Pióro → de:Fedder/en:feather (znów P przechodzi w germańskie F).

      Innym słowem jest określenie lisa: de:Vulpes/el:Alopeks itd. tam juz trwale jest P… możliwe, że słowo nie jest spokrewnione z wilkiem, a po prostu z polską „łapą”. Nie wiem na ten moment (piszę komentarz, a nie artykuł).

      Byk/Tur to kolejne słowo określające dzikiego zwierza. Należy zwrócić uwagę, że w tej drugiej formie jest na całym świecie np. es:Toro (porównaj miasto Eltoro w USA), a nawet ar:Taur (byk)… z mitologii znacie chociażby Minotaura. W polsce znany jest też w wersji folkowej jako Turoń.

      Synonimem dla słowa Vrk (polski Wilk) w Sanskrycie są słowa Sargal (polskie Szakal) oraz Taur (polski Tur), po arabsku szakal jest „Łałi”, jeśli nawet istnieje gdzieś dialektalne „Sakal” to jest to zapożyczenie z perskiego lub sanskrytu (arabowie dokonali inwazji na indie 3000 lat po słowianach). W staropolskim nie natrafiłem na nic „szakalopodobnego”, więc raczej nie jest to polskie słowo.

      Hyrkania to prawie na pewno jest ziemia wilków, po jak piszę po raz setny, polskie W zawsze w grece zanika, a H też w grece nie ma (więc nie ma czegoś takiego jak Hyrkania po grecku), H się dodaje w transkrypcji z greki, żeby dodać więcej zamieszania. Idealny przykład: pl:wodra → el:udra, ale transkrypcja jest hydra (?!!?).

      Czy na te przebrania w wilki masz jakieś źródło? Bo nigdy o tym nie słyszałem, a jest to bardzo ciekawe.

      Tyras/Dniestr – daj więcej info, bo nie słyszałem o tym.

      Jeśli chodzi o źródło dla słowa Tur to może nim być „trząść”… zacząłem nawet artykuł o „trząść”, bo od niego jest „terroryzm” i wiele innych rzeczy, ale może mnie naprowadzisz na coś jeszcze.

      co do germańskiego S dodawanego do polskich rdzeni, nie wiem dlaczego, ale są inne słowa z którymi zrobiono to samo np. mały → schmal/small

       
      • „Tyras/Dniestr – daj więcej info, bo nie słyszałem o tym.”
        Mapa z czasów starożytnej Grecji, ja korzystałam ze szkolnego atlasu od historii dlatego nie mam linka ale w internecie musi taka być.
        „Czy na te przebrania w wilki masz jakieś źródło? Bo nigdy o tym nie słyszałem, a jest to bardzo ciekawe.”
        Nie zawsze pamiętam gdzie coś czytałam a do tego część pochodzi z książek ale znalazłam Ci takie:
        http://ryuuk.mobile.salon24.pl/514152,wilkolak
        „Słowianie połabscy często do walki przystępowali „ubrani” w wilcze skóry, na głowie nosząc czerepy wilków i niedźwiedzi – wywierało to dość szokujące wrażenie na chrześcijańskich Niemcach. Najbardziej znani z tego byli Wieleci – nazywani często Viltzy. Nawet nasi bezpośredni przodkowie często zamiast zbroi zakładali na głowy czerepy wilcze i niedźwiedzie – ten zwyczaj wśród prostych wojowników trwał aż do XV wieku (!), a kościół starał się go usilnie zwalczać (gdyż kojarzył się z pogaństwem).”

        http://www.historycy.org/index.php?showtopic=105453
        „Ostatnim ze zjawisk z kręgu kultury duchowej wojowników, którym chciałbym się tu zająć, jest zjawisko rytualnej przemiany w drapieżnych wojowników. Zjawisko to poświadczone jest w wielu miejscach Europy, wykracza więc co do swej formy poza kulturę słowiańską (por. Petoia 2003, Słupecki 1994). Niemniej jednak istnienie bractw wojowników-bestii u Słowian jest niezwykle ciekawe ze względu na wpływ, jaki wywarły one na późniejszej kulturze ludowej. Piszę tu o bractwach wojowników, ponieważ istnienie takich grup wojowników interpretuje się jako przejaw związków młodych junaków: Männerbünde. W tradycji słowiańskiej wyraźnie poświadczone jest „przekształcanie” się rytualne w wilki. Stąd miałaby brać się nazwa wilkołak, na oznaczenie człowieka, który co pewien czas przekształca się w groźnego i krwiożerczego wilka. Jak sugeruje Eliade (2002, s. 22), rytuały przemiany wojowników uległy z czasem folkloryzacji, czego pozostałością są wierzenia i podania przechowane przez folklor ludów europejskich. Kazimierz Moszyński (1957, ss. 104 – 105) pisze tak o wilkołactwie u Słowian:

        „Otóż wszyscy Słowianie mają prastarą nazwę dla wilkołaka (*vlkodlakЪ dosłow. „wilcza sierść”) i u wszystkich wilki mają wielkie znaczenie w wierzeniach, kulcie i obrzędach, a znaczna część Słowian widzi w tych zwierzętach (podobnie jak w piorunie) tępicieli złych demonów.”

        Bardzo ciekawą wzmiankę o przekształcaniu się w wilki podaje w swym dziele Herodot pisząc o Neurach. Wydaje się, że jest to właśnie przekaz mówiący o corocznym rytuale magicznym związanym z przybieraniem przez wojowników cech zwierzęcych. W literaturze można znaleźć hipotezę dotyczące domniemanej słowiańskości Neurów, którą krytycznie analizuje Moszyński (op. cit.), dochodząc do wniosku, że można utożsamiać Neurów z Prasłowianami jedynie ze względu na hipotetyczne pokrywanie się siedzib jednych i drugich (w sprawie etnogenezy Słowian zob. np. Moszyński 1957, Parczewski, 2002).
        Co ciekawe, rytualne przeobrażenie w wilka zostało bardzo głęboko zakorzenione w kulturze słowiańskiej, i nie zawsze wiązało się z wilkołactwem jako takim, ale również z obrzędowym (np. w czasie Godów) przebieraniem się w wilcze skóry (zob. bardzo ciekawe przykłady u Moszyńskiego, op. cit. s. 105).”

        http://jozefdarski.pl/6017-ludzie-wilki
        „O wojowniku, który po raz pierwszy stoczył bój z wrogiem powiadano: „On od tej chwili nazywa się Wilk”. Starożytni Germanowie najmężniejszych wojowników nazywali „ludźmi-Wilkami”; nosili oni płaszcze z wilczych skór i praktykowali wojenny „taniec wilka”, aby przed bitwą wzmocnić bojowego ducha.

        U starożytnych Słowian wilk był czczony wówczas, gdy jego imię stanowiło tabu i zastępowane było słowem „lut”, „luty”. Jedno z plemion Słowian połabskich – Lutycy (Lucicy, Wieleci, Wilcy) uważali się za „dzieci Wilka”, wyróżniali się w walkach niesłychaną porywczością. W starożytności istniało wiele ludów i plemion, których nazwy oznaczały „Wilki”. Na przykład plemiona illyryjskie Lucani, Dakowie (Getowie) – trackie plemiona na Bałkanach (starożytni mieszkańcy Rumunii) nazywali się początkowo Droi. Dros to było imię frygijskie i określało „wilka” (frygijscy Orkowie). Dakowie upodabniali się do wilka nie tylko od strony fizycznej lecz także fizycznej. Zamieszkiwali lasy, napadali na wsie jak stado wilków. Zakładali skóry wilcze. Mieli swoje obrzędy, podczas których zamieniali się w wojowników-wilków. Zwierzęciem totemicznym narodu mongolskiego jest także wilk. Ujgi – jedno z sarmackich plemion na Kaukazie wierzyło, że jest potomkiem wilka. No i oczywiście Wikingowie – ludy określane mianem Berserk (wojowników-wilków) znani także pod nazwą Ulfhedhnar, „człowiek w skórze wilka”.”

        http://www.filmweb.pl/user/Martinn/blog/494932-WILKO%C5%81ACJA+-+TRADYCJA+I+NOWOCZESNO%C5%9A%C4%86%3A+%3D%3D%3D+w+budowie

        „Przemiany w zwierzęta, w tym w wilki, znali także *Sarmaci i *Scytowie. Herodot pisał o Neurach – plemieniu ludzi zmieniających się na kilka dni każdego miesiąca w wilki. Mieszkali oni na ziemiach od rzeki Hypasis /Bug/ aż po Dniestr (znaczy się, to głównie lwowiacy byli:) i uważani są za praprzodków Słowian.
        I tak dochodzimy do terenów i czasów Prasłowian. Otóż *Słowianie w przeciwieństwie do innych ludów, wykazywali ogromną wiedzę i biegłość w dziedzinie wilkołactwa i wprowadzili najistotniejszą nowinkę – przemianę w stworzenie, nie będące zwierzęciem, lecz pół człowiekiem, pół wilkiem. Niemieckie i anglosaskie opracowania jak zwykle zapominają podać, że zarówno klasyczny środkowoeuropejsko-nadreński werwolf, jak też hollywoodzki werewolf narodził się w V–IX w. pomiędzy Wisłą i Dnieprem, w kolebce Słowian. Dopiero we wczesnym średniowieczu stał się popularny w Niemczech. Słowiańskie legendy docierały na Zachód prawdopodobnie za pośrednictwem mamek i nianiek z naszych ludów, używanych masowo w wyższych sferach, bowiem handel ludźmi, nawet własnymi, był w tamtych czasach wielkim źródłem dochodu dla wikingów i niestety także polskich władców Mieszka i Bolesława. Wikingami zresztą rządziła akurat córka Mieszka, sławna Sygryda, do dziś wspominana w duńskich i szwedzkich legendach (również jako słowiańska czarownica;). Ciekawostką jest np. że w średniowiecznej Anglii pojawił się nagle nowy piekielny demon Zernebock, który był w rzeczywistości … słowiańskim bożkiem Ċernebogiem. Tymczasem trzeba się dobrze wczytać w literaturę, żeby gdzieś na marginesach znaleźć o tych faktach jakieś wzmianki.”
        Dla sympatyków wampirów:
        link ten sam co wyżej
        „Oczywiście to także nasi przodkowie (nie żadni Rumuni:), wymyślili postać wampira. Starosłowiański wąpierz (bo szarpał wątpia), vampyr, upir (upiór) to właśnie dzisiejszy *wampir, który okrężną drogą – poprzez legendy Słowian Południowych (m. in. serbskie) – trafił dopiero w średniowieczu na Wołoszczyznę, gdzie przypisano jego cechy poczciwemu hospodarowi Vladowi Draculi z uwagi na jego całkiem ludzkie, krwawe uczynki. Tak naprawdę, już o wiele więcej wspólnego z autentycznym wampiryzmem niż Dracula, miała Elżbieta księżna Bathory. Jednak prawdziwy wampiryzm dotyczy zawsze zmarłych, upiorów lub strzyg, nie należy go mylić że zwierzołactwem, które odnosi się do stworzeń żywych.”

         
        • Miałaś rację: Dniestr (ukr. Дністер, rum. Nistru, w starożytności gr. Tyras lub Nester), ale etymologii chyba już nie wykopię…

           
          • To chyba już wiemy skąd się wziął Lestek-Quetzalcoatl czyli pierzasty Wened- wąż 🙂

             
        • Tu jeszcze jedna informacja.
          Armie słowiańskie szkoliły dodatkowe oddziały specjalne, tylko do walki w nocy, zwane ąpirami – upiorami. Szkolenie było bardzo specjalne, bo wojownicy tych oddziałów byli wychowywani od dziecka w mrokach jaskiń, aby widzieli w ciemności. Policzki wojownika były nacinane specjalną skaryfikacją, aby każdy ruch powietrza w ciemności był wyczuwany. Wojownicy, do walki w nocy, używali specjalnych, przerażających masek, których oczodoły świeciły się w nocy. Oddziały upiorów były używane do atakowania i ostatecznego kończenia bitwy w nocy. Wojownicy – upiory szli do walki nago z wymalowanymi na ciele fosforem kościami. W ciemności wyglądali jak świecące kościotrupy. Stąd ich inna nazwa – Kościoboki. Atak nocny to głównie domena Słowian. Inne ludy walczyły tylko w dzień i nie znały ataku nocnego, zatem dla nich przerażającego.
          Jedną z taktyk ataku nocnego Słowian był Żmij Ogienny – Smok Burzy Ognistej. Była to szarża konnicy, wojowników z pochodniami, poprzebieranych w skóry wilków i niedźwiedzi.
          Zobrazowanie takiego ataku można zobaczyć oglądając film „Trzynasty wojownik”. To naprawdę o nas. Trochę po chamsku, ale o nas. W filmie widać, jakie przerażenie wywoływał taki atak.

           
          • P.s.
            Oto, co pisze o tym T.S. Marski w „Księdze Popiołów”:
            Maja Ogiennego [zMaj, LeleDrag – ognisty smok, (lElli)Lamja ~ smok burzy, Drago’mir – smok świata, Gory Nicz – góry ogień, Wizunas – Wizun, Apopis – niszczyciel bogów, Midgardorm, Stoor itp. np. jeszcze w XII wieku połabianie czcili Gut’Draccusa ‚dobrego smoka’] -‚smugami smogu smagały race’ posłużyliśmy się tu związanym etymologicznie ciągiem słowotwórczym słowo smog uchodzi w polszczyźnie za pożyczkę angielską, ale to nasze słowo smok-smog-smuga-smagać-smużyć-smukły, pochodzi z epoki kiedy nasz zMaj Ogienny hydromanta był niepokonaną armią z Świętych Gór, tajemną armią która posługiwała się iluzją światła pochodni, dymów i ciemności czyli mają-ułudą (sanskryt Maya „siła magii – iluzji, zdolność do zmiany postaci) oraz hydromancją do kreacji armii zmarłych wcielonych w Zmaja Ogiennego – Smoka Burzy, znanego z naszych pieśni i legend „Pieśni i Klechdy Chrobatów pełne są jeszcze strachu i uwielbienia dla tego okrutnego potworu” (Mythyczna.H.P. str. 51), dlaczego uwielbienia bo to Smok obrońca ziemi choć straszliwy, uwielbienia dla Żmija Gory Nicza(ognia) mieszkającego na Świętej Górze – Świętej Pełce zwanej też (mo)Ruską Skałą – Ana’fiel [Ana, Anna, Annia, Anu, Anan, Aine, Ankou permutacje naszego imienia Enya-Anya-Ania-Anka co zawsze znaczy śmierć, (biało ubrana cudowna dziewica moru kochanka księżyca-smoka, strażniczka zmarłych, biała kobieta), czyli Anafiel (fiel-fjol-góra) – góra śmierci więc to Nida’fjol, góra Nidy w podziemiu], Ruska skała-góra w której mieszkać miał wielkiej chluby i sławy gladiator Wizun, co „okoliczne pro-wincje (kraje), wszelkim pokrzywdzenia rodzajem uciemiężał”, jest to znany z mitów litewskich smok Wizunas „pożerający zmarłych usiłujących wejść na Świętą Górę siedzibę boga, też Skir’mont syn Świętoroga rzucił na stos pogrzebowy ojca pazury rysie i niedźwiedzie by ułatwić mu wejście na Świętą Górę Niebios”, oczywiście mit tu zmutował, Smok nie pożerał zmarłych tylko wcielał ich w swoje szeregi bo Smog był armią symbolicznie – rytualnie zmarłych, a nie faktycznie zmarłych, inicjacją wojownika tej armii było między innymi przebywanie w grobie, gdzie obsypany popiołami z kremacji przemieniał się w Abhara z Hary, po prostu to mentalnie ułatwiało mu zerwanie więzów z przeszłością i odrodzenie jako nieustraszonego i straszliwego wojownika Góry Anyi – śmierci, może tu też chodzić o obyczaj pogrzebowy czyli kremacji zmarłych po śmierci.

            To samo mamy w przypadku edyckiego smoka Nid’hoggnia – ognia Nidy „co trupy ssie” to wykrzywienie naszych obyczajów pogrzebowych, zmarłych chowano w pobliżu s’trumieni (etymologicznie związane z trumną) bowiem miało to ułatwić duszom przedostanie się do wód rzeki czasu, by mogli się odrodzić, wszystkie te nazwy węży – smoków Of’nir, Swaf’nir, Nid’hogg, Wizunas, co siedzą u podnóża góry, na górze, w korzeniach Yggdrasil (Jawora ~ Drzewa Życia), to ościenne przekazy o naszej armii – „smok ognia co wraca na wysoką górę, płonąc cały w ogniu, co chodzi cały nagi i strzeże złota wieśniaków (łac. rus, rusticus – wieśniaczy, chłop, wiec raczej złota etnosu Rusów, chociaż nasza cywilizacja jest w dużym stopniu wieśniaczą)” [Beowulf,(smok Greudel)].

            Ościennie Smok budzi przerażenie, nienawiść, urąganie albo demoniczne i deifikacyjne wyolbrzymienie jego postaci, jako smok Stoor (Stool-Stolem czyli olbrzym) w Skandi i Anglii uchodził za kreatora kształtującego oblicze ziemi który uderzeniem swego ogona oddzielił Danię od Skandi, którego można było jedynie przebłagać składając daninę z dziewic, taki haracz pobieraliśmy w biednej Skani, czy można się dziwić ich instynktownej nienawiści do nas Olbrzymów, że Stoor to Polak-Chorwat dowodzi skandynawskie imię Sygridy z domu Storrada (Stora rodu) czyli siostry Bolesława Chrobackiego króla Sauromatów (Jaszczurów), skąd takie zbieżności, prawda zwycięża na przekór historii femina-kłamstw, prawda zostawia wiele znaków bo to nie kuglarstwo. [Smok „co chodzi cały nagi” (tak opisywani są Sklawini atakujący Bałkany jako stający do walki nago, wynikało to pierwotnie z taktyki walki w nocy gdzie naga skóra była zmysłem (receptory ciepła, dotyku) umożliwiającym wyczuwanie ruchów powietrza wywołanych ruchem przeciwnika, w takiej nocnej walce zaprawieni byli Harowie).

            Tajemnica krainy zmarłych była bardzo szczelna „Eda” nazywa ją ‚helem ~ zimnym piekłem’ chociaż też paradoksalnie Muspellheimem (dosłownie ziemia łupieżców stąd sklawini-łupieżcy) krainą wiecznego ognia, dymów i żaru, inne przekazy mają bardzo mgliste pojęcie religijnie hiperbolizowane, ale czy to z optyki greckiej ‚erem-pustynia scytyjska’ czy niemieckiej ‚wrzosowiska ogromnej Gnitaheidi” wydawały się puste, mgliste, mroczne, niezamieszkałe, ale to nic dziwnego bo wele-duchy-demony helu, czyli obrowie-wręgowie helemu nazywały ch’mury [sztuczne h’mur’y (stąd zrost h’mur~g’mur~mur) dymy, mgły i opary] „szołmem kryjącym”, a jak wiadomo Zmaj Ogienny był „smokiem nocy”, a wszyscy obcy którzy naruszali granice krainy(Artha) Nyji po prostu byli zabijani.

            Smok z Wód Ognistych był bronią atomową epoki kamiennej, brązu, a i żelaza, bronią totalną do niszczenia wrogich wojsk czy światów, właściwie nie ma jakieś analogicznej antycznej armii, a i współczesnej armii, która by mogła iść z nim w zawody w konsekwencjach militaryzmu, to była armia skrajnie umotywowana psychologicznie hydromancja, taktycznie walka nocna w osłonie tajemnicy i maji-magii, przygotowaniu fizycznym właściwie hodowaniu wojownika (dieta krew i mięso, mleko efekt obrzmienia-olbrzymienia, bydło Gotów miało być liczne ale brzydkie bo utaczano mu krew), była też samowystarczalna pod względem produkcji broni, chyba nasze Chorwackie-Awarskie Państwo Zmarłych było najkonsekwentniej wręcz do szaleństwa zmilitaryzowanym państwem w historii świata.

            Chyba tylko dlatego utrzymaliśmy się przez te kilka tysięcy lat w naszym nieciekawym geopolitycznie miejscu, naszej matki rodzicielki ziemi, dlatego musimy sobie wybaczyć nasze chrobackie uwielbienie dla tego „okrutnego potworu”, który jednak co tu trzeba zdecydowanie i bezwzględnie podkreślić został stworzony głównie do obrony wód ziemi, o czym mówi Weda, bo żywe wody zamieniają się w Vada’v’agni kiedy są śmiertelnie zagrożone, więc jej powstanie jaki i działalność wyczerpuje znamiona obrony koniecznej, oraz co za tym idzie usprawiedliwionej. Kwestia jest tylko taka jak często oraz jak bardzo przekraczanej, bowiem niekiedy najlepszą obroną bywa atak, a chcąc uniknąć wojny musisz być do niej przygotowany, czyli romajskie „chcesz pokoju szykuj się do wojny”.

            Zmilitaryzowanym do szaleństwa w przenośni, a i dosłownie bowiem od ludu i Toli-ziemi-loka(świat) utworzono słowa ibero’niemieto’kreolskie toll-szaleniec, sheimski(zhiemski)-szalony, loka-szalony, by wywołać szał bojowy stosowano szalej „objeść się szaleju”, chyba też ziela lulka, stąd też nasze war’jat (Wisła się pali), ktoś kto najadł się waru ~ szaleju (wy’war jadł) czyli wywaru sztucznie wywołującego szał pierwotnie bojowy o kim pisał ja nie o naszych szalonych władcach Słowacki ”… popielni rycerze ciemni z grobu wstają z pamięcią dawnych hełmów i zbrój ~ nawet skrzydeł, jak konie broczą znowu w krwi aż do wędzideł… i znów do piekła szlakiem wracają czerwonym, smętne duchy ~ lecące za królem szalonym”, że walczyli oni w nocy dowodzi mit południowosłowiański zDuchacza czyli ducha, człowieka którego duch opuszczał ciało podczas snu i walczył ze złymi mocami broniąc pól i domostw rodzinnej wioski, wymiennie z zDuchaczem występuje zmaj człowiek ze skrzydełkami pod pachami, wracając do ziela lulka były też wilcze jagody wywołujące podobne stany halucynogenne (zamiana w wilkołaka?), jeszcze ok. 1069 roku książę Wsiesław przebiegł w nocy przed kurami z Kijowa do Tmutorakania na Krymie czyli zmieniony w wilkołka-upiora, było to obyczajem ludu Venetów, że przebiegali wszystkie góry jakie są między Fenami a Peucynami, oni po prostu biegali co oczywiste dawało im przewagę operacyjną nad maszerującym więc wolniejszym przeciwnikiem.

            Starożytna nazwa lulka czarnego brzmi „ziarna Jowisza” co świadczy o bardzo wysokiej randze tego ziarna, było to ziele wykorzystywane w świątyniach do wieszczb, kapłani czy kapłanki odurzeni tym halucynogenem wygłaszali przepowiednie, też w misteriach zejścia do jaskiń czyli do świata podziemnego odurzano pątników Persefony tak, że mieli oni niezwykle wyraziste wizje przebywania wśród zmarłych, być może w lochach domniemanego przez nas podziemia wnętrza Peuki czyniono podobnie.

            Co prawda Długosz pisze, że Niemcy stosowali wprawianie się w szał bojowy, znani są z tego też berserkerzy, ale sam język niemiecki słowotwórstwem Irre – obłęd, Illi ~ Ille – Słowianin (pol. …ja Illota), Toll – szaleniec, duń. Stor – wielki, (mityczny smok Storr) niem. Stor to nękający ~ jesiotr, jesiotr to prawie łosoś, a niemieckie Lachs – łosoś nawiązuje do Lachów, Lache – śmiech, Lachs – kałuża, czyli nawiązuje do waserrpolaków (wodnych Polaków), czy macedońskie lud – szalony, ludak – szaleniec, ludost – szaleństwo, angielski Ill – zły, niedobry, k’Iller – zabójca, Mard – mord, do Worów-Aworów (źródło jAworwe (ai’wor~ia’wor) mac. iz’wor – źródło) nawiązują takie słowa ang. jak wor’se – gorszy, wor’st – najgorszy, wor’ry – dokuczać, zadręczyć, zamęczyć, jest to słowotwórstwo z czasów gdy „okoliczne prowincje(kraje), wszelkim pokrzywdzenia rodzajem uciemiężał” wielkiej chluby i sławy gladiator Wizun z Ruskiej skały-góry Łysej Góry – Świętej Pełki, o czym pisze też Kadłubek np. Duńczykom kazaliśmy chodzić w spódnicach czy coś kołoś, pozostałością po tej epoce jest też zreintegrowana językowo Słowiańszczyzna, wynika ono z zetknięciem się tych ludów z działalnością związków militarnych Słowian stąd takie nacechowanie słowotwórstwa związanego z naszym imieniem. W polszczyźnie odpowiednikiem tego słowotwórstwa odetnicznego było by słowo dur(odurzony, durny) od nazwy Dorzyńców ~ Durzyńców znanych z Kroniki Prokosza, ale Dorzyńcy to inna synonimiczna nazwa Chrobatów czyli Polaków.

            Choć później słowo Wor nabrało też dla dzisiejszych Rusinów jakiegoś ujemnego znaczenia bowiem Wor to bandyta – złoczyńca, cóż to przykre Lach – Liad też w istocie nic innego nie znaczy, dyktatura czy rządy armii z czasem wyrodnieją czyli obracają się przeciw ludowi który tą armię stworzył.

            Choć przypomnijmy, że był czas gdy nas sławiono i uznawano nasze zasługi, nasz ród – lęg – leng – lenki oznaczał naturalnych przywódców Słowian, chociaż chyba nieraz za bardzo żeśmy się szarogęsili, zasługi nie są wieczne, a dzielność trzeba pielęgnować bo to jedyne co żeśmy cenili, wszystko inne mieliśmy za nic, na imię dzielnych trzeba samemu pracować i nie dostaje się jego w spadku, a ci którzy oczekują zaszczytów za czyny ojców są zwykłymi wyrodkami i nie są nic warci.

            Mówi się o tym, że Rusowie przysięgali na Peruna i ma być to Thor, tylko Thor jest bogiem niewolników i ludzi ciężko pracujących, a dziewuchy berserkerów groziły mu żelazną pałą (broń S’klawinów clawa – pałka) z którymi to dziewuchami zresztą Thor jak sam twierdzi ciężko wojował czym naraził się na drwiny Odyna(Harbarda), hetyckie Peruna to skała czyli Krak – Lech i na niego przysięgali Rusi, Słowianie na Wełesa, a to bóg zmarłych czyli edycki Odyn bóg zabitych wojowników zbieranych z pobojowiska przez Wal’kirie, prawdopodobnie kronikarz wprowadził to rozróż-nienie dowolnie bo Rusi – Słowianie to synonimy, choć są jakieś mity mówiące, że Perun pokonał Welesa czyli Nyję boga Lachów, a Święte Góry miały być wrogie Świętej Rusi, więc może chodzić o jakiś konflikt wewnątrz Słowian kiedy to bóg ~ władca Lachów Weles przegrał jakiś konflikt z uznawanym ogólnie zwierzchnim władcą Słowian Perunem – Krakiem – Lechem – Hamonem.

            Samo słowo Wizun – Vizon Mustella gatunek norki (niewielki sak drapieżny z ro-dziny łasicowatych) kiedyś u nas częsty, hodowany jako zwierzę domowe łowiące myszy stąd „dama z łasiczką” wyparte przez kota, ang. Martes – kuna od Mardens Mardów. Mustelidae – kuny, łasiczki, norki, wyderki błotne są często brunatnej maści czyli rudawe tak jak opisywani są od tej właściwości ciała Słowianie, możliwe, że były ich zwierzęciem totemicznym, bo są też drapieżnikami, a nasza nazwa Sklawinowie od drapieżności i łupiestwa (s)claw – pazur, sclawat – drapieżca stąd harisi-harowie), (s)clava – maczuga, pałka, laska, kij) sama nazwa Kuna łączy się nam z nazwą Hunów czyli Wizun ~ Kuna ~ Hun.

            Choć samo imię Smoka Wizunasa – Vizon – Wizun który miał mieszkać na czy pod Górą Boga (Hamona) od widzi ~ wizji, wizjonera, hipnotyzera miał mieć wzrok który tępił żelazo, to cecha smoków i węży ale również czarnoksiężników i kapłanów podobnie imię Widi~Wizy’mir dosłownie widzący świat, Surowiecki (str27. Słowiańszczyzna Przedchrystiańska) pisze, że smok był symbolem narodowym dawnych Rossyan, Chrobaci śpiewali pieśni sławiące smoka (M.H.P Szulca str. 51) czyli Rosjanie pochodzą od Chrobatów ~ Gie’russów, bo ci są starożytniejsi, pochodzą od panujących w Scytii, Scytów Królewskich (Regina ~ Basilleo), a już owi antyczni ”Scytowie, Persowie, Partowie przyjęli smoka do oznak wojskowych”(M.H.P str. 52). Czyli pierwotnie Smok był militarnym znakiem Chrobatów, a nawet samą ich armią, dziś imię Smoka Lama~Lamija znane u Jugosłowian, u nas jest tylko w redukcji lamówką, lam’pasem czyli wężykiem który się wije, bo smok był wężem ognistym, plama ~ (fr.) flamme ~ płomień. Smok tak jak w krakowskiej bajce o królestwie olbrzymów które uległo zmniejszeniu, został pomniejszony.

            Parafrazując bajkę o Smoku Wawelskim, to Chrobacki Smok pożarł-podbił pół świata, ale podbił zbyt szybko, by go strawić, dlatego Słowiańszczyzna-Smok się rozpękła-rozpadła… zrośnięcie się Słowiańszczyzny to odrodzenie Smoka. A jego trzy głowy to trójgłowy Kagan.

             
          • Tu się przyznaję bez bicia. Nie czytałem. Mam księgę popiołów na czytniku, więc mi się pojawi. Ale mam jeszcze 4 strony komentarzy do zatwierdzenia, więc muszę odpuścić.

             
          • P.s. do P.s.
            Istnieje jeszcze nowsza przepowiednia, że ten smok słowiański, kagan trzygłowy, to Polska, Ukraina i Rosja w unii.
            Ci co rządzą światem i znają tę przepowiednię, robią wszystko, aby temu zapobiec.

            Dodatkowo, przy opisie smoka ogiennego, należy zauważyć, że Słowianie bardzo wcześnie poznali ropę naftową i jej właściwości. Dużo wcześniej od południowców.
            Naturalne kałuże ropy naftowej, w Bieszczadach istnieją do dzisiaj.

             
          • Nie powinno być lektur szkolnych w ogóle. Bo dzieci uwielbiają czytać, właśnie do momentu zetknięcia ze szkołą. Tam są zmuszane do czytania i przestają to robić. Choć zapewne jak ją w końcu przeczytam, to się zgodzę, że jeśli jakieś już muszą być, to lepiej ta niż Antygona :).

             
          • Skąd masz to info? Bo mi oczy wyszły, ale nigdy o tym nie słyszałem… ja w wyrazie wampir/upiór (dla niezorientowanych – to to samo słowiańskie słowo – które powędrowało na zachód wraz z Drakulą)… no i ja w tym słowie słyszę wyraźne piór/pir czyli to musiało latać. Porównaj NietoPERZ, Noc + Pióro.

             
          • Dobrze kminisz phoenix z tymi piórami.
            Popatrz, co Harnasie mają na głowach. To stylizacja pióropusza. Pomian znaku armii Smoka Ogiennego. Orle pióro, w czapce Górali, jest tego kontynuacją.
            „Miałeś chamie czapkę z piór … .” – a cóż to takiego, Indianie?
            Maski i szołmy – hełmy oddziałów upiorów były upięte w pióra.
            Wszystko się kręci wokół tego samego kołka. Nasz język jest encyklopedią Moi Drodzy.

             
          • @phoenix
            A jaki jest link do Twojej głowy 🙂 🙂 🙂
            Ja na te wiadomości poświęciłem 15 lat grzebania.

             
          • Słowem link określam źródło :). Zawsze jak coś piszę to staram się uzasadniać skąd to wziąłem. Chodzi o to, że tak mogę dojść do źródła i przebadać cały proces od kiedyś do teraz po kolei i może wtedy coś zauważę.

             
          • P.s.
            I dalej z Księgi Popioów:

            Wysokie Korony Pióropusze Upiory

            U’piór ~ pióra ~ Ą’pierz ~ em’pir czy piro’man to słowa z ciągu słowtwórczeo pióra ~ ogień ~ ogniści ~ upiory. Harowie czyli upiory haratu~empireum posługiwali się pióropuszami stąd takie zmiany znaczenia tego rdzenia polsko-starogreckiego. Wysokie korony ludów Abhar ~ Atlantów pochodzą od pióropuszy, takich jak u wodzów Indian (półn.ameryk.), co dowodzi nadwiślańskiego pochodzenia pióropuszy Indian.
            Sziwa w pióropuszu, bahr ~ morzanin, syryjski Atlant, Wladiu, Upiorny chełm-maska Hara ze stratera z epoki wojen z imperium rzymskim wszystkie te nakrycia mają mniejsze lub większe pióra jako istotną część czapki, też czapka Harnasi czapka wywodzi się od pióropuszy ~ czepek z piór.

            [Słowacki ”… skrzydło zmoczone i krwawe Przypiąłem sobie tak, że hełm nakryło.” Wyspiański „miałeś chamie czapkę z piór”. „Legenda o Olbrzymoludach”, gdzie mamy ” …w srebrnym kaftanie, a od opaski na czole wznosiły mu się sokole skrzydła…”, jest to opis pióropusza innymi słowami, trudno poprawniej opisać pióropusz niż „opaska na czole z piór umocowanych podobnie jak są umocowane pióra w ptasich skrzydłach”, „czapka z piór” to opisowa nazwa pióropusza i odwrotnie pióropusz to nakrycie głowy skonstruowane z piór].

            Harmie słowiańskie m.in. nazywano Paralatami – przerażającymi.
            Popatrzcie na film „Władca pierścienia”, to tak nas postrzegano, tych złych wojowników Saurona.
            Rozumiecie, co powstrzymywało wielką armię rzymską na Dunaju – limesie?
            Paniczny strach. Byli jak dzieci stojące w nocy przed ścianą nieprzebytej puszczy.

             
          • Jak czytam te kawałki księgi popiołów to połowy nie rozumiem :). A czy autor nie pomylił tu rdzeni: Pir jako ogień np. en:fire oraz Pir jako ptak/pióro… Na ten moment nie widzę między nimi związku… Może mi to naświetlisz (jeśli Ty widzisz).

             
          • pióro i fire, to oczywiste, ten sam kształt, słowo z czasów gdy prasłowianie w pióropuszach siedzieli przy ognisku.

             
          • P.s.
            Tak przy okazji
            Greckie potwory „harpie”, to bezpośrednia etymologia od naszych harmii – armii.

             
          • Armię zawsze uważałem za zapożyczenie. I prędzej łączę to ze słowami: Art (Sztuka) czy Harmonia, oba pochodzą od słowa Jarzmo (w tym znaczeniu: Układ, Połączenie). Etymologii Harpii nie znam. Nie jestem jeszcze przekonany co do tego czy są spokrewnione z Góra. Wiele rzeczy wskazuje, że tak… ale kilka wskazuje też, że nie :).

             
          • @phenix
            A pirotechnka, piroman nie jest czasami związane z ogniem?

             
          • No jest, ale nie kojarzyłem, że to nasze „pióro”, choć podobieństwo uderzające.

             
          • Wiadomości pochodzą z tak wielu książk i starodruków, że musiał bym tu litanię wypisać, a połowy z nich nawet tytułów nie pamiętam.

             
      • A może trzęsawisko a od niego trząść, bo tur jest raczej wtórny to zwierzę które wychodzi z trzęsawiska. A turzych nazw jest bardzo dużo nordycki Thyr, w epoce starożytnej Grecji dużo portów z turem w nazwie one są z kolei wtórne do tura pochodzą albo od Ludów Morza albo od handlu turami.

         
        • A czy wtóry nie jest od tura? Woły pracowały w parze, woły to potomkowie turów, więc wcześniej tak zaprzęgano tury (waza z Bronocic) – jechał zaprzęgiem w dwa konie, iw sto koni nie dogoni – zaprzęg w tury to para turów 2 od tego wtóry drugi co Ty na to Phoenx?

           
          • Wtórować komuś to współpracować. Wtórny to pochodny, następujący po czymś człowiek chodził za zaprzęgiem, oracz szedł za zaprzęgiem, sądzę że człowiek najpierw zaprzągł tury do czegoś takiego jak ciągnięcie bala drewna i oczywiście szedł za tym, potem do orki w polu i szedł za tym, później zbudował pojazd na którym mógł usiąść ale też nie zawsze tylko że wtedy już szedł obok.

             
        • Jak tur idzie przez las to słychać trzask suchych gałęzi, gdy się drapie o drzewo swoim potężnym cielskiem to to drzewo aż trzeszczy.

           
          • A może jednak trzęsienie jest od tura – człowiek który trzęsie – turzęsie – robi to co tur.

             
        • Tur to duże i silne zwierzę może sturroryzować – sterroryzować.
          sturroryzować – stur – ster -to już byczo brzmi znaczy w sensie że podobne słowa znaczą byk/tur

           
      • Nie znam się na lingwistyce ale nie bagatelizuj tego tura to zwierzę arcyważne dla ludzkości w wierzeniach symbolizowało Słońce w sensie boga, energię życia i to od Skandynawii po Indie. Dawało mleko, sery, mięso, siłę pociągową. Wołami mierzono stan majątkowy człowieka i tym samym status społeczny. Dwa najważniejsze zwierzęta dla Słowian to tur (byk, wół, krowa) i koń, o ile koń głównie na wojnie (udomowienie konia, ujeżdżenie, a umiejętność walki z konia to są trzy różne sprawy, ta ostatnia dawała nam olbrzymią przewagę nad przeciwnikiem zanim przeciwnik też się tego nie nauczył, to nadało koniom taką rangę że wróżono z ich zachowań) o tyle tur miał znaczenie bardziej w życiu codziennym, ale dla tamtej gospodarki było to znaczenie kolosalne. Legenda scytyjska: gromowładny bóg dał im jarzmo, radło, kołczan i kielich, jarzmo dla tura/wołu, do radła zaprzęgano tura/wołu. Na etapie tworzenia się języka to zwierzę było niesamowicie ważne dla tych ludzi więc wiele słów może mieć nim związek. Obserwowano jego zachowania, tur obrywając listki i młode pędy z drzewa trząsł tym drzewem, bydło żrą muchy, komary (a tych w lasach a tym bardziej na terenach bagiennych nie brakuje) one nie mogą się podrapać dlatego opędzają się ogonem albo trą o drzewo a wtedy nim trzęsą.
        trą – turą trzęsą – turzęsą sterroryzować – sturroryzować wtóry – w tury
        także: trzęsawisko, wtórować, wtórny, powtórny – zastanów się nad tym

         
        • połączenie tur ↔ taran ↔ trząść ↔ terror odkryłem już kiedyś… nawet zacząłem pisać o nim artykuł (mam takich ze 30 zaczętych i nie skończonych :P)… wtórny i powtórny pomyślę, ale to byłoby ważne odkrycie, bo to liczebnik 🙂 a liczebniki nie biorą się z byle czego 🙂 jak masz jeszcze jakieś info, to pisz…

           
          • A znasz słowo tauroktonia (łac. tauroctonium) obrzęd mordowania byka przez Mitrę? Przecież to po polskiemu.
            http://historia.vgm.pl/religia-slowian/
            „Ponadto, z języka scytyjsko – irańskiego pochodzi również słowo „bóg”.” Skąd oni ku…wa wiedzą jak brzmiał ten język, po kilku imionach zapisanych przez obcych w ich transkrypcji? W książce o Słowianach czytałam wywód o zapożyczeniach z irańskiego do polskiego słów, które nie mają etymologii w irańskim a w słowiańskich mają np. nebo. Może napiszesz kiedyś o tych rzekomych zapożyczeniach.

             
          • Do turów:
            http://www.bogowiepolscy.net/lado-lada-3.html
            „Leszek P. Słupecki wskazuje, że od strony etymologii imienia Tyra można łączyć z bogiem niebios, więc raczej z Jowiszem niż Marsem, ale jego jednoręczność wskazuje z kolei na cechy bóstwa wojenno-prawnego, jak iryjski Nuadu (walijski Llûd Llaw), czy wedyjski Surja („Słońce”),
            Snorri pisze: „Jest też mądry, stąd mówi się, że ten, co jest najmądrzejszy, jest tyspakr („tyrzorozumny”)”.[31] Jak z kolei podaje Andrzej M. Kempiński, podwójne kompetencje wojenno-prawne i związki z mądrością każą widzieć w Tyrze ścisły odpowiednik indoaryjskiego Mithry.
            Tyra, gdyby szukać jego imiennika wśród kultury irańskiej, obejmującej zasięgiem również ludy tureckojęzyczne i kaukaskie, można porównać do ormiańskiego Tira, boga-mędrca. Wywodził się on z perskiego boga Tiri, przez Greków utożsamianego z łucznikiem Apollonem, w Aweście lepiej znanego jako Tisztrja, boska personifikacja Syriusza, bóg-łucznik przybierający postać białego konia dla walki z uosobieniem suszy i nieurodzaju – demonicznym Apaoszą. Nic zresztą dziwnego, że jest łucznikiem, jego imię w wersji Tiri oznacza w języku średnioperskim „strzałę” (dokładnie: tir lub tez, nb. wariantem imienia Tyra / Tiwa jest Tyz). W święto Tiragan obchodzone latem, gdy następował heliakalny wschód Syriusza,
            Tiw / Tyr był najdzielniejszym z Asów, mędrcem i co istotne – dawcą zwycięstw. Patronował wyprawom wojennym, a pierwotnie i zgromadzeniu ludowemu, stąd jego określenie Mars Thingus, Mars Thingowy (od nordyckiej nazwy zgromadzenia ludowego i sądu – thing).”

            Wiesz jak to znalazłam? Szukając wyjaśnienia tego co jest na monetach Mieszka. Mieszko kreował się na tego boga – Ładę, a siebie i Dobrawę na parę bogów Lelę/Ładę i Ładę. Najwięcej zrozumiałby z tego ktoś kto jednocześnie znałby się na głagolicy, tamgach, herbach, runach, mitologi i jej symbolice.

             
        • Na tyle ważne Dragomiro, że Słowianie – Scytowie przysięgi składali na swój SKOT, a Skot to właśnie ich stada bydła – turów.
          A propos, SKOT, to również nazwa naszego wozu pancernego, nomen omen (w nazwie wróżba).

           
          • Jaka wróżba? Pierwszy raz się spotykam z nazwą skot na bydło, czy to ma coś wspólnego ze Scoti – Szkoci albo że Scytowie to nie od szczyt – tarcza tylko o skot – bydło?

             
          • Nie, nie.
            Scytowie, to na pewno od szczyty – tarczy, tarczownicy, a bydło swoje nazywali skot.
            A wróżba w nazwie, że taki potężny.

             
          • P.s.
            O stosunku Scoti do skot nie będę się wypowiadał, bo to obraźliwe.
            Warto poszukać znaczenia Kiełt.

             
        • Nie tylko koń związany był z wojną, tur również. To tura zaprzęgano do wozów z zaopatrzeniem i wozów z tzw. personelem pomocniczym, czyli rodziną.
          Koń był za święty i ważny.
          Kiedy Grecy kradli Słowianom konie i nauczyli się na nich jeździć oklep, Słowianie wymyślili następną sztuczkę na konia. Siodło i strzeniona, to nasze wynalazki.
          Płaczę ze śmiechu oglądając hollywoodzką „Troję”, tam Grecy mają strzemiona i siodła.

           
        • Dragomiro, rogi tura są przede wszystkim oznaka boskości. Żadne, żyjące ówcześnie zwierzę rogate, nie miało tak potężnych i wielkich rogów. Na każdym posągu, rogi sa oznaką boskości – „Mojsze z rogami, musi szatan :)”.

           
    • Zdecydowanie nie jest to samo. Andrzej pochodzi od polskiego Jędrzej, a to znów od polskiego Jądro, Jędrny (męski, silny, twardy). Adrian pochodzi od Hadrian (porównaj mur Hadriana), a to miasta Hadria, a to od morza Hadriatyckiego czyli Adriatyckiego nad którym leży, to znów pochodzi od polskiego słowa Wodra (obecnie Woda), R zachowane jeszcze w słowach Hydra, Hydrogen, Adriatyk, Odra, Wiadro, en:Weather i Water, de:Vetter i Wasser itd. Więc Adrian etymologicznie od polskiego Woda, a Andrzej etymologicznie od polskiego Jądro i są to słowa na ten moment dla mnie nie spokrewnione.

      Założyłem podstronę o imionach pochodzących z języka polskiego, na razie tam jest mało, ale planuję uzupełniać 🙂

      Adres: http://wspanialarzeczpospolita.pl/imiona/ (dostępne z poziomu: Spis treści w górnym prawym rogu)

       
  11. Dzisiaj na TVN film Troja więc z tej okazji kilka wandaluzyjskich rewelacji,będzie sie lepiej oglądało 🙂 Otóż według Juliusza projektantem Troi na Złotym Rogu był Kar z Krakowa, który również zaprojektował piramidy w Bośni.Troja miała mieć żelazne mury nawodne ” przy których kompasy stawały” na wzór starożytnego Krakowa, co można zrozumieć tak, że Kar inspirował sie tym,co widział w swoim rodzinnym mieście.

    Kar z Krakowa według Wandaluzji przeniknął do mitologii greckiej jako k’Orfeusz, ten od Eurydyki,która według niego pochodziła spod Krakowa 🙂 Z tego co zrozumiałem, to Juliusz uważa, że Hagia Sophia to kopia trojańskiego Mauzoleum Eurydyki. Nie wiem jak konkretnie z tą lokalizacją Mauzoleum było ale skoro Troja była na Złotym Rogu to znaczy że Hagia Sophia mogła być zbudowana w miejscu Mauzoleum Eurydyki albo wręcz nim jest,została tylko przebudowana/odnowiona w IV wieku a nie zbudowana od podstaw.

     
    • Amazonki są łączone m.in. z Płockiem, znowu coś w tym jest, a Amazonki to po prostu słowiańskie kobiety, jeszcze pod Grunwaldem w oddziałach łuczników są też łuczniczki.
      Kto i kiedy nadał nazwy Kalifornia, Amazonia bo myślałam że dopiero biali po „odkryciu” Ameryki?

       
    • Coś mi świta w głowie Orfeusz zstąpił po Eurydykę do Hadesu a ten starożytni Grecy lokalizowali gdzieś w rejonie Karpat, tam też lokalizowali mitycznych Kimeryjczyków, którzy żyli w krainie śmierci, było tam miasto to mógł być Wawel. W tym rejonie później będzie Chrobacja, chroba – komora grobowa, i Mogilanie. Po południowej stronie Dunaju żyli Agatyrsowie, myślę że mityczna Agarta to jest Wawel, tam jest wejście do podziemi, ale nie mam na ten temat nic mocniejszego niż moje domysły na poziomie fantastyki.

       
      • Żadna fantastyka Dragomiro, celujesz w dziesiątkę. Dokładnie ta kolejność. Mało tego, Chrobacja, Mogilanie to kraina pochówku Kaganów słowiańskich. Wieziono ich, ąż tam, nawet z odległych rejonów Azji. To jest wielka Dolina Królów, jak w Egipcie.
        Gdzieś w kronikach Julka C. czytałem, że kupcy greccy, Oderę – Odrę nazywali rzeką zapomnienia – iż to jest ten Styks, czyli rzeka styku Jawi i Nawi.

         
        • Czyli te podziemne komory pod Łysicą to jednak groby dawnych władców? Tak poza tym- kto to jest Julek C?

           
          • Oj, oj, Juliusz Cezar. Wandaluzja, NIE. Nie jednemu …… na imię Juliusz.
            Groby nie tylko pod Łyścem. Cała Chrobacja to Wielka Dolina Kaganów słowiańskich – istyjskich – scytyjskich. To o tym miejscu mówili Scyci Dariuszowi W., gdy wzywał ich na walną bitwę. „Scyci stają do walnej bitwy tylko w obronie grobów swych Dziadów. Gdy Dariusz Wielki odnajdzie to miejsce, Scyci staną do bitwy”.
            Dariusz, choć prawdopodobnie z pochodzenia też Scyta, ale jego pokolenie już zapomniało gdzie groby te leżą.

             
    • Odsyłam do Google, po wpisaniu „Nasza święta ziemia dragon blog ” powinien wyskoczyć bardzo ciekawy artykuł.Wklejam dwa jego fragmenty:

      ” Wyglądało to tak jakby kiedyś w nieznanej przeszłości istniała tu wysoce zaawansowana duchowa kultura przypominająca tę Indii a jednak zupełnie odmienna. Jakby w jakiejś odległej przeszłości Polska południowa stanowiła duchowe centrum czegoś niezwykłego a jednak historia zupełnie o tym nie wspomina co wyglądało na fantazy.
      W jakiś czas później dowiedziałem się jednak, od innego znajomego, że kilku wybitnych mistrzów różnych tradycji również twierdziło, że kiedyś w odległej przeszłości na terenach południowej Polski rozwijała się jakaś kultura na bardzo wysokim poziomie rozwoju duchowego i istnieje tam duchowa kosmiczna mandala. Dowiedziałem się również iż któraś z duchowych tradycji Indii uważa, że przebiega tam jakiś energetyczny południk ziemi (czy coś takiego) i przybyli tam by przez kilka lat prowadzić ceremonie duchowe dla wzmocnienia dobroczynnych sił we wszechświecie. Coś zatem musiało być na rzeczy, ale co to nie wiadomo.”

      ” Czytając opowieści duchowych Mistrzów o historii i znaczeniu świętych miejsc w Tybecie doszedłem do wniosku iż kiedyś południowa Polska musiała być czymś w rodzaju Pejul – ukrytej duchowej krainy. Takie miejsca są przez określony czas bezpiecznymi miejscami praktyki, w których może rozkwitać praktyka duchowa a kiedy okoliczności się zmieniają przestają już być takimi bezpiecznymi miejscami, jednak ich niezwykłą duchowa moc pozostaje oddziaływając na wszystkich, którzy znajdą się w takiej krainie. Ponieważ moc takich miejsc jest potężna to w przypadku kiedy ludzie, którzy tam mieszkają nie podążają ścieżkami prawości a utrzymują negatywne myślenie i robią negatywne rzeczy skutki tych niewłaściwych działań ulegają spotęgowaniu i obracają się przeciwko nim i wówczas może tam się dziać wiele bardzo negatywnych rzeczy jak ma to miejsce w jednym z takich miejsc, którym jest współczesny Afganistan.”

      Wobec tego mieszkańców Małopolski uprasza się o pozytywne myślenie bo inaczej sprowadzicie nieszczęście na siebie i na Polskę 🙂 🙂

       
  12. Wiem że to nie Sznajder jest autorem Wandaluzji – zdaje się że ten blog tak się nazywa – rzeczywiście tak to brzmi że można tak to zrozumieć, źle to sformułowałam, ale gdybym myślała że to Sznajder to przecież inaczej bym z nim dyskutowała, zadawałabym mu pytania skąd to wie, prosiła o wyjaśnienia i takie tam. Chodziło mi o to że Sznajder ciągle się do każdego tematu dowala z tą Wandaluzją, Wandaluzja to, Wandaluzja tamto, o to mi potwierdza Wandaluzję, o to w Wandaluzji też było, z drugiej strony jak on tak to udowadnia to były już momenty że zaczynałam myśleć że w tej Wandaluzji coś jest i że warto się w nią wgryźć aby pojąć jej głęboką mądrość, że to ja za mało wiem żeby to zrozumieć.

    Do Sznajdera: poważnie Ci Sznajder mówię, jeśli tak Ci zależy żeby inni też uwierzyli w Wandaluzję to spisz to co ją potwierdza w jednym artykule, taki np. pan Białczyński który umieszcza też cudze posty na swoim blogu i też jest wielbicielem Wandaluzji, gdyby to było dobrze opisane to może opublikowałby to u siebie.
    Dlaczego nie miałbyś poprawiać pana Juliusza?

    Może Phoenix go rozgryzie jak się z nim spotka.

     
    • Czesław Białczyński i wielbiciel Wandaluzji, to co najmniej lekka przesada Dragomiro.
      Stanislav – Sznajder też zamęcza wszystkich tą Wandaluzją na blogu Białczyńskiego.

       
      • Czesław Białczyński stwierdził, że Wandaluzję warto czytać bo jej autor ma ogromną wiedzę historyczną:) Ujął to tak, że nie wiadomo jak Juliusz te swoje informacje pozyskuje,może są to tylko jego domysły ale czytać warto bo to rozwija:) Prawda czy nie,poczytać warto:) Ja znalazłem tam odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań po przetłumaczeniu juliuszowych tekstów na współczesną polszczyznę.

        Zamęcza nie zamęcza, artykuł o Aleksandrze Wielkim sądząc po ilości ocen spodobał się czytelnikom.Jakby sie nie podobał byłby oceniany na jedną lub pół gwiazdki a jak jest oceniony to każdy widzi 😉 Ja mam nadzieję, że sprawa stanie się na tyle głośna, że ktoś się na poważnie zabierze za prace archeologiczne w Forcie 38 na Bielanach oraz może znajdą sie chętni na przebadanie archiwum Habsburgów w Wiedniu,gdzie powinny sie znajdować jakieś informacje na ten temat.Bo to Austriacy wybrali resztki fundamentów Gargamella( czyli po grecku Srebnej Góry) .

        Pisałeś Adamie, że są wątpliwości co do wieku zamków przypisywanych Kazimierzowi Wielkiemu,zapewne inspiracją była strona pana Uleszki.Toż to przecież Juliusz ten sam temat podejmuje,tyle że swoim archaicznym językiem.I do takich samych wniosków jak Uleszka dochodzi- kamienne fundamenty zamków takich jak ten w Malborku nie pasują do średniowiecza bo w czasach Kazimierza technika tak doskonałego obrabiania kamienia była już dawno zapomniana.

        Gdyby Juliusz pisał takim stylem jak Uleszka to nikt by sie nie czepiał raczej 😉 A że ma 80,90 lat to pisze tak,jak pisze:) Przychylam sie więc do zdania Czesława Białczyńskiego, że warto go czytać 🙂

         
        • To znaczy ja nie przypisuję zamku w Malborku Kazimierzowi Wielkiemu 🙂 Chodziło mi o kamienne fundamenty zamków ogólnie,pan Uleszka podzielił swój artykuł na zamki kazimierzowe i Malbork 😉

           
          • Tak przy okazji- jeśli ten Gargamell to prawda to znaczy, że to dzięki zamkowi na Bielanach nazywamy obiekt górujący nad okolicą gargamellem właśnie:) Niedawno czytałem w lubelskiej gazecie o budynku nowego centrum medycznego, który jest pstrokato ubarwiony i widoczny z daleka,artykuł miał tytuł „Gargamel w Lublinie” 😉

             
        • Zamki, to nie od Uleszka. To zwykła logika.
          Czytać Juliusza to sobie można, ale nie epatować siebie i innych, jego wiadomościami.
          Nie napisałem, Twój artykuł był zły. Nie należe jednak trzymać się jednego źródła.
          Podobnie Szydłowski trzyma się ciągle katolackich kronik i wychodzą mu takie bzdury, że Celtowie to Słowianie. Słuchaczowi nieświadomemu miesza to w głowie.

           
          • To że bardzo cenię Pawła za to co robi nie oznacza że uważam go za alfę i omegę a tym bardziej że będę bronić jego nieomylności jak dewotka nieomylności papieża. To jak to jest z tymi Celtami?
            Z tego co Paweł mówi o Celtach/Słowianach – według niego to to samo – jeszcze taka rzecz mi się bardzo nie zgadza a mianowicie to że rzekomo wszystko dziedziczył pierworodny syn a jego młodsi bracia byli jego służącymi. Przecież w Polsce aż do Odnowiciela ziemia nie należała do jednej osoby tylko do rodu, proces wychodzenia z tego systemu trwał kilkaset lat, mało tego gdy ziemia należała już do jednej osoby ludzie nadal zachowywali się jakby była wspólna, kilka lat przed Grunwaldem (piszę z głowy dokładnej daty nie pamiętam) uchwalono prawo że cisy może wycinać tylko właściciel lasu, to dużo mówi o tamtym społeczeństwie oni się zachowywali jakby przynajmniej lasy były wspólne, a to prawo też dotyczy tylko cisów a nie wszystkich drzew.

             
          • Dragomiro,
            Celtowie i Słowianie to dwa różne ludy, choć to bracia genetyczni hg R1a i hg R1b – Celtowie – Kiełtowie. Jak mówi genetyka populacyjna, hg R1b jest młodsza od hg R1a, o ok. 1000 lat. Hg R1a weszła do Europy od wschodu, przez północne brzegi M. Czarnego. Hg R1b weszła do Europy poprzez Anatolię, Afrykę Północną i płw. Iberyjski. Tak twierdzą główni genetycy świata. Eupedia, jako propaganda germanofilska, koniecznie chce pokleić ze sobą Celtów i Słowian, a zwłaszcza wcisnąć między nich współczesnych Germanów, aby na nowo stali się aryjczykami (Germanie i Celtowie, jak było w dawnej nomenklaturze).
            Niestety, współczesna genetyka odmawia aryjskości Celtom, a zwłaszcza Germanom. Dla genetyki, Germanie nie istnieją jako populacja genetyczna.
            Taki już los mieszańców, którzy chcieli się wywyższyć na Übermenschen.
            Badania archaicznego genotypu nie stwierdziły obecności hg R1b we wschodniej Europie, a tym bardzie w środkowej, czy wschodniej Azji. Zatem rozejście hg R, na mutacje hg R1a i hg R1b, musiało nastąpić gdzieś na terenie obecnego Afganistanu i Iranu.

             
      • Napisał artykuł na podstawie Wandaluzji dlatego uznałam że też jest jej fanem. Rzadko wchodzę na ten blog i nie za dokładnie czytam więc nie bardzo wiem co się tam dzieje. Między powoływaniem się na np. Kadłubka czy ustalenia genetyków a powoływaniem się na Wandaluzję jest pewna różnica. Nie wiedziałam że określenie wielbiciel można odebrać jako pejoratywne, myślałam że co najwyżej za lekko ironiczne. Siebie uważam za fankę Pawła Szydłowskiego – Wielkiego Mistrza Historii – on się opiera na tekstach dawnych historyków i podaje źródła, kawał dobrej roboty odwala, bardzo go za to cenię.

         
        • Tak Dragomiro,
          Pawła Szydłowskiego należy cenić właśnie za wyciąganie tych ciekawostek i smaczków ze starych kronik. To jest naprawdę duża robota. Jednocześnie trzeba Go ganić za mieszanie wszystkiego ze wszystkim, według własnego widzi mi się. Sama widzisz, że wychodzą mu czasem bzdury. Biblia dla Pawła Szydłowskiego, to podstawa historii świata. Wszystkich wywodzi od Żydów, no ręce opadają.
          Chociaż czasami sam sobie zaprzecza, bo nie raz wskazuje, że Biblia to kompilacja.

           
          • Błądzi jak my wszyscy. Ale lepiej błądzić i się pomylić niż nie zrobić nic. Bo taki Ty czy ja jak go posłuchamy to nam się lampka zapali. Wskażemy błędy i wyciągniemy wnioski i cała sprawa pójdzie do przodu. A tak by wszystko stało. Więc mimo błędów (czasem faktycznie rażących) jest nieocenionym źródłem wiedzy, bo mimo, że mam sporo tych samych kronik co On, to ja przy tym autentycznie zasypiam. A co jakbym miał to czytać w oryginale (czyli po łacinie) a nie po polsku? To bym jedną rok czytał… a tak bazuję na nim… co jakiś czas coś sprawdzę i możemy iść do przodu.

             
  13. Współczesne określanie gargamelem brzydkich budynków pochodzi od zamku Gargamela z kreskówki „Smerfy”. On miał koszmarnie brzydki zamek podobne potworki potrafią sobie czasem stawiać nowobogaccy a pozbawieni gustu ludzie, stąd taka nazwa.

     
  14. Z rdzeniem „andr” kojarzy mi się jeszcze wyraz androgeny.
    Z Wikipedii choćby:
    Androgeny – hormony płciowe o budowie sterydowej o działaniu maskulinizującym fizjologicznie występujące u mężczyzn, jak i w małych stężeniach u kobiet.

     
    • Etymologicznie… Androgeny to ciekawe słowo bo połączenie Mężczyzny i kobiety… Andro to mężczyzna, a Gen to kobieta… Andro jest od naszego Jędrzeja, a to Jądra, to od Jątrzyć… Gen to po prostu nasza Żona…

      tu słowo gen w znaczeniu takim jak po polsku… a andro znaczy męski (tak jak jądro)… stąd męski gen = androgen

       
  15. dodatkowa ogólna uwaga z mojej strony – szukając źródeł lingwistycznych oraz ich korzeni warto zwrócić uwagę na pewną zależność: JAKIE JĘZYKI SĄ NA ŚWIECIE NAJTRUDNIEJSZE DO NAUCZENIA? czy aby przypadkiem nie jest to nasz rodzimy język? logika rozwoju rozprzestrzeniania się mowy na świecie oraz mieszania się i wpływów – podpowie nam że JĘZYKI ŁATWE DO NAUCZENIA – typu angielski, niemiecki… POWSTAŁY PÓŹNIEJ i są UPRO(A)SZCZENIEM ŹRÓDŁA Z KTÓREGO POCHODZĄ.

     
    • Ja mam inne zdanie na ten temat… zachodnie są łatwe, bo jesteś nimi bombardowany od dziecka i mają nasze słownictwo wersji uproszczonej. Zobacz sobie język chiński… jest prosty jak konstrukcja cepa… składasz go jak puzzle… gramatyka uproszczona do granic możliwości (choć są odstępstwa)… trudność ich polega na tym, że słowa są za cholerę nie podobne do naszych i przez to jest dużo pamięciówy i nauka idzie wolno… bo gramatyke przeczytasz raz i mniej więcej pamiętasz… a takie słówka to latami Ci się będą mieszać… teraz się uczę malajskiego… mimo, że mają sporo polskich słów, to niektóre ich słowa to jakiś kosmos… już zauważam pierwsze zależności w tym języku, ale jeszcze nie kumam w jaki sposób tworzą oni słowa… jednym z pierwszych odkryć konstrukcyjnych było keluar (wyjście)… dopiero po jakimś czasie zakumałem, że to jest „ke” (nasze „ku” (do)) + luar (zewnątrz)… czyli do zewnątrz… niby proste, ale zanim to zauważysz to czas mija :).

       
  16. myślę że języki pochodne są prostsze niż słowiański ponieważ ludzie których słowianie podbili mieli znacznie uboższe słownictwo i prostszą gramatykę . były to ludy starsze od słowian (genetyka) zatem bardziej prymitywne, więc ich oryginalny język był tak naprawdę starszy od słowiańskiego, który jest na znacznie wyższym stopniu rozwoju.

     
  17. Naprawdę sądzicie, że to najlepsza opcja? Zastanawiam się nad tym od dłuższego czasu i nie mogę dojść do żadnych konkretnych wniosków…

     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *